Plugawe Ziemie
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Wiewiur: 
 //Ur czy Minteled?//
 Vader:
 Wszyscy, którzy tam byli? Tak. Niby lipa, ale plus jest taki, że z każdą chwilą dostarczano nowych, którzy nie byli tymi, jakich szukaliście.
 Taczka:
 Warknął i kłapnął wielkimi szczękami, a potem pobiegł tak szybko, jak nigdy. Oczywiście, nie było szans, abyś wypadł przez to z siodła, lecz i tak poczułeś pęd jego galopu.
 Omeg:
 ‐ Hura. ‐ odparł, a wesołości w jego głosie było tyle, ile zapachu lawendy w powietrzu. Mimo to, jego twarz zaczęła się po chwili rozjaśniać, aż w końcu pojawił się na niej szeroki uśmiech. ‐ Demony. Mają tu inne Demony! ‐ powiedział i zaklaskał w dłonie. ‐ A chyba nawet inne Chochliki!
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Omeg: 
 ‐ Nie w tym pokoju, Ty durn… panie. ‐ odparł Tephenis, z trudem się hamując (lub to zaklęcie wiążące go z figurką zrobiło to za niego). ‐ Ale gdzieś tu, niedaleko.
 Sztylet zaś miałeś pod ręką, choć gdyby porównać to do Demona to właściwie byłoby marną obroną, jeśli nie żadną.
 Taczka:
 Był to dobry ruch, bo rzeczywiście przyspieszył i w sumie to nie pamiętasz, czy kiedykolwiek biegł tam szybko z tak wielkim balastem na grzbiecie.
 Wiewiur:
 ///KKK, potem zacznę.//
 Vader:
 Zabawa została przerwana głośnym okrzykiem, który obwieścił ni mniej, ni więcej, że w końcu znaleźliście odpowiednią osobę.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 //Jaka jedna?//
 Taczka:
 Zaprowadził w sumie na wydmę, a stamtąd rozciągał się widok na małe punkciki, które były zapewne jakimiś ludźmi lub kimś w ten deseń. Nie dość, że dobra okazja do zarobku, to jeszcze możesz pozbyć się potencjalnych intruzów. Ludzie mówią na to kulminacja, czy jakoś tak.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 //A to nie było tak, że szukaliście tylko jednej?//
 Omeg:
 ‐ Nie wiem, ale to Plugawe Ziemie, prawda? Chochlików tu mnóstwo, nic dziwnego, że nałapali, choćby na składniki alchemiczne. A inne Demony… Kilka Rogatych, to na pewno, więcej nie wiem, choć czuję jakąś inną… Mroczną obecność.
 Taczka:
 To było coś pomiędzy, a więc spora karawana kupiecka. Tymczasem powróciłeś do obozu, teraz nic tylko zebrać kilku ludzi, co może być problemem: Z racji tego, że wszyscy zielonoskórzy siedzą i się opi***alają to pewnie każdy będzie chciał się z Wami wybrać.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 Podziałało to niczym magnez na Orków, bo zaraz wszyscy zaczęli się nerwowo krzątać, aby ustawić się w odpowiednim szeregu, wziąć broń lub inne wyposażenie, albo pójść po Warga, jeśli któryś takowym dysponował.
 Vader:
 //To im to powiedz :V//
 Niby tak, ale oznacza to jeszcze więcej zbędnych istot do wybicia!
 Omeg:
 ‐ Demon, potężny, stary, zły i… głodny? Tak, chyba głodny, ale nie jestem pewien, czy dobrze to odbieram.
- 
- 
 

 
  
  
 