Plugawe Ziemie
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 Pozbawiłeś go przytomności, a głośne chrupnięcie i strumień krwi uświadomiły Cię, że przy okazji złamałeś mu nos.
 Vader:
 W sumie to może i lepiej? Niemniej, ruszyłeś, jak na razie nikogo nie znalazłeś, choć są szanse, że ktoś na Ciebie wpadnie, uciekając przed resztą.
 Omeg:
 Niestety, dziwny koszmar skutecznie sprawił, że nie mogłeś dalej spać.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 W końcu trafiłeś na uciekającą grupę cywilów, około osiem osób obu płci i w różnym wieku.
 Omeg:
 Przeczekałeś ich tak chyba piętnaście, a w dalszym liczeniu przerwało Ci pukanie do drzwi.
 Taczka:
 Grupki akurat nie było, każdy walczył indywidualnie, a Tobie najbliżej było do postawnego mężna z toporem dwuręcznym o dwóch ostrzach, który właśnie wydobywał z klatki piersiowej Twojego wciąż ciepłego kompana.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Omeg: 
 Stał tam jakiś Uruk, którego rozpoznanie zajęło Ci dłuższą chwilę, w końcu wyglądają nader podobnie.
 ‐ Powinniśmy się zbierać na tę… No… Naradę. ‐ wyjaśnił dowódca Twojej obstawy i wskazał drogę.
 Taczka:
 Dopadłeś jednego, a owa furia i pięści poskutkowały straszną śmiercią.
 Vader:
 Chyba nie uwierzyli, bo pobiegli dalej, a do tego w przeciwnym kierunku.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Omeg: 
 ‐ To nie potrwa długo, a gdy skończymy to i tak kilka godzin jeszcze tu zabawimy, więc nie.
 Taczka:
 Był taki jeden, może nie imponował wzrostem, ale już długością brody i umiejętnością posługiwania się młotem bojowym ‐ zdecydowanie tak.
 Vader:
 Znali co prawda miasto lepiej, lecz wszechobecne ruiny, płomienie oraz wrogowie utrudniali sprawę, więc zdołałeś ich w miarę szybko dognać.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 Przyjął go dzielnie i zrewanżował Ci się bolesnym ciosem w brzuch, od którego niemalże się nie zgiąłeś w pół.
 Omeg:
 Skinął głową i ruszył jako pierwszy. Sama podróż trwała kilka minut, Ty zaś zostałeś zaprowadzony pod drzwi niewiele różniące się od Twoich, również strzeżone przez parę Uruków. Na Wasz widok stanęli na baczność, a Twój przewodnik otworzył drzwi i wkroczył do ciemnego pomieszczenia.
 Vader:
 Nie, nie miał. Kilku innych uciekło, reszta zaś zatrzymała się, będąc między młotem i kowadłem, czyli między Tobą i nadchodzącymi z przeciwnego kierunku Zbrojnymi Śmierci.
- 
- 
- 
 

 
  
 