Plugawe Ziemie
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Po chwili znaleźliście stado zwierząt, do którego doprowadziły Was ślady. Przypominały Ci nieco konie, hodowane przez ludzi zwierzęta, jakie widywałeś podczas bycia niewolnikiem i później. Dla Orków, Goblinów i innych ras Hordy nie miały one szczególnej wartości, z reguły sprzedawano je rzeźnikom, gdzie szły pod topór, czasem uchronili je od tego losu, poprzez zakup, nieliczni ludzcy kupcy, jacy zaglądali do miast i wiosek Księstwa Orków. Jednakże te miały inne umaszczenie, białe z brązowymi pasami, oraz krótkie brody, jak kozy, i długie rogi, osiągające niekiedy prawie metr długości. Liczące kilkadziesiąt osobników stado właśnie odpoczywało przed dalszym marszem i pożywiało się nielicznymi roślinami, jakie tu rosły i były zdatne do spożycia.
-
-
-
-
Kuba1001
Udało Ci się, jakimś cudem, skryć się za wydmą, nie alarmując w ten sposób stada. Po chwili usłyszałeś dzikie ryki antylop i okrzyki Twoich towarzyszy, teraz pozostaje tylko odpowiednio wybrać moment, aby nie wyskoczyć zza wydmy za szybko, przez co zwierzęta zmienią kurs, ani za późno, dając im uciec.
-
-
-
Kuba1001
Szakal:
Jednego zwierza powaliłeś bez użycia broni, zwyczajnie wpadł na Ciebie i został ogłuszony lub połamany samym impetem. Niemniej, wywijanie toporem zrobiło swoje, zabiłeś kolejne dwie antylopy, trzecią unieruchamiając pod ich martwymi ciałami. Kilka zdołało uciec obok Ciebie lub wręcz nad Tobą, pozostałe zawróciły, wprost w szeroko otwarte ramiona innych łowców.
Jok:
Ratunku? Byłeś w naprawdę niewesołej sytuacji. Nawet gdybyś jakimś cudem zdołał zabić zielonoskórym lub im uciec, to byłbyś łatwym do wytropienia celem. Zresztą, jeśli nie zgładziłby Cię pościg, to zrobiłyby to dzikie zwierzęta, różnorakie potwory, w tym podobno i zbłąkane Demony, a jeszcze prędzej upał panujący we dnie lub wieczorny chłód, który mroził krew w żyłach nawet Tobie, Olbrzymowi. -
-
-
-
-
Kuba1001
Jok:
Nawet zahartowani orczy łupieżcy musieli w końcu zrobić postój, zwłaszcza jeśli byli obładowani łupami oraz wyczerpani forsownym marszem i walką. Tak czy inaczej, rozbili mały obóz dokładnie pośrodku niczego, na wyjałowionych i pustych Plugawych Ziemiach. Większość zajęła się rozmową, jedzeniem, piciem bądź odpoczynkiem, tylko dwóch pozostawiono na straży, a nie wydawali się tym szczególnie zajęci, w końcu byli niemalże u siebie.
Szakal:
Pozostali skinęli Ci głowami bez słowa.
‐ Dasz radę zanieść wszystkie do obozu czy będziemy musieli oskórować i obrobić je tu? ‐ zagadnął po chwili Gnoll, wskazując na rozrzucone tu i ówdzie ciała martwych zwierząt. -
-