Plugawe Ziemie
-
-
-
-
Kuba1001
Jok:
Nawet zahartowani orczy łupieżcy musieli w końcu zrobić postój, zwłaszcza jeśli byli obładowani łupami oraz wyczerpani forsownym marszem i walką. Tak czy inaczej, rozbili mały obóz dokładnie pośrodku niczego, na wyjałowionych i pustych Plugawych Ziemiach. Większość zajęła się rozmową, jedzeniem, piciem bądź odpoczynkiem, tylko dwóch pozostawiono na straży, a nie wydawali się tym szczególnie zajęci, w końcu byli niemalże u siebie.
Szakal:
Pozostali skinęli Ci głowami bez słowa.
‐ Dasz radę zanieść wszystkie do obozu czy będziemy musieli oskórować i obrobić je tu? ‐ zagadnął po chwili Gnoll, wskazując na rozrzucone tu i ówdzie ciała martwych zwierząt. -
-
-
Kuba1001
Jok:
Orkowie najwidoczniej uznali, że jako Olbrzym jesteś twardym sku*wysynem, więc nie trzeba się Tobą zbytnio zajmować, tak jak miękkimi ludźmi albo Elfami. Z tego powodu dostałeś ledwie jeden bukłak wody i jakieś ochłapy, którymi mógłby się co najwyżej zadowolić zwykły pies, wilk bądź Warg.
Szakal::
Ponownie udowodniłeś swoim kompanom, że nie rzucasz słów na wiatr. Jednakże nawet mimo wielkiej siły i mięśni napiętych jak postronki nie mogłeś zbyt długo utrzymać tego ciężaru, więc zamiast się popisywać powinieneś wracać już do obozu. -
-
-
Kuba1001
Szakal:
Choć z trudem, i zapewne zakwasami trzymającymi przynajmniej dwa dni, to jednak dotarłeś do obozu, gdzie zebrana brać Hordy powitała Cię niemalże równie owacyjnie, co jakiegoś wodza bądź wojownika, który to dopiero co wrócił w glorii chwały do swych pobratymców. Jako że taszczyłeś ze sobą spory zapas świeżego mięsa, a oni żywili się przez większość czasu suszonym bądź peklowanym, tłumaczył jasno, dlaczego tak jest.
Jok:
W odpowiedzi tylko się zaśmiał, choć nie miałeś pewności, czy rozbawiła go tak Twoja próba jako jeńca, czy też sama wizja pieczenia mięsa, i odszedł, ponownie zostawiając Cię samego ze sobą. -
-
Kuba1001
Dość szybko otoczył Cię rozentuzjazmowany tłum Orków, Goblinów, Hobgoblinów, Orkologów i innych, z czego każdy powiedział coś pokrzepiającego pod Twoim adresem, poklepał Cię po plecach lub coś w tym guście. Gdzieś z tyłu zauważyłeś swojego obecnego dowódcę, który skinął Ci z uznaniem głową. Również Twoich kompanów, w końcu współautorów tego planu, obdarowano należnym szacunkiem, choć nie tak wielkim, jak ten przewidziany dla Ciebie.
-
-
Kuba1001
Mimo iż byłeś obdarzony sporą wyobraźnią jak na przedstawiciela swojego gatunku, to nijak mogłeś powstrzymać odruch wymiotny, przez który prawie zwróciłeś posiłek. Jednakże, w trudach, skończyłeś cały, a choć teraz czujesz się ledwo żywy, to na dłuższą metę może Ci to tylko pomóc.
‐ A Ty czemu inny? ‐ zagadnął Cię jeden z Orków, tak jak już przynajmniej kilkanaście razy podczas podróży. Zielonoskórzy, mający jakieś tam doświadczenie z innymi Olbrzymami, zwyczajnie nie rozumieli, czemu odstajesz tak od normy, którą jest głupota, wielki głód i miażdżenie wszystkiego, co popadnie. -
JurekBzdurek
Edward westchnął ciężko. Z drugiej strony nawet ork był milszym kompanem rozmowy niż cisza i groźny krajobraz. Zaczął mówić, powoli i wyraźnie, troszkę jak do dziecka ‐Moi rodzice tacy byli i takiego mnie wychowali. Przybrani rodzice. Ci którzy mnie wychowali. Zabiliście ich w tamtym dworze‐ przy ostatnim zdaniu zgrzytnął zębami i zacisnął pięści
-
-
Kuba1001
Jurek:
‐ Pieolenie, jakby Orka wychowali ludzie to potrafiłby się napidalać, Ty pewnie dalej jesteś taki samo Olbrzym, jak inne, tylko musisz się ten… No… Wykazać… Czy jakoś tak.
Szakal:
W takim klimacie i po takim wysiłku nawet nie spostrzegłeś, kiedy opróżniłeś całe naczynie. Nim zdążyłeś udać się na poszukiwania kolejnego, dowódca zwołał Twój oddział na zbiórkę. -
JurekBzdurek
‐Wykazać?! Żeby być olbrzymem?!‐ Edward prawdopodobnie zaśmiałby się, gdyby nie wyjątkowo nieprzyjemne okoliczności w jakich się znajdował ‐Nie ma w czym się wykazywać by być olbrzymem, żresz, napi**dalasz, r*chasz, śpisz i srasz, to wszystko, jak zwierzęta. Wykazać trzeba się by zasłużyć na jakieś zaszczytne miano, a żeby być olbrzymem wystarczy urodzić się bezmyślną kupą łoju i mięcha‐
-
-
Kuba1001
Jurek:
‐ Z Ciebie to pożytku ni będzie. ‐ mruknął zielony i po chwili wznowiliście przerwany marsz w bliżej nieznanym kierunku.
//Zmiana tematu. Zacznę Ci w Czarnej Górze.//
Szakal:
Pozostali mieli podobny punkt widzenia, więc po chwili cały mieszany oddział był gotowy, ustawiony w mniej więcej wyglądającym dwuszeregu, albo chociaż formacji, która całkiem nieźle go udawała.
‐ Polowanko fajnie, nie ma co, ale ku*wa… Ile można? ‐ zaczął refleksyjnie dowódca, dziwnie jak na Orka. ‐ Horda nie jest od polowania, Horda jest od napidalania. Inni poszli do Księstwa Orków, inni pod Czarną Górę, a my zostajemy tutaj i idziemy się napidalać z tymi cholernymi piaskowymi dzikusami!
Wizja dobrej, bo jakiejkolwiek od dłuższego czasu, bitki wywołała falę aplauzu u wszystkich wojowników w oddziale, a gdy ten ucichł, nadszedł czas na pytania.