Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Robią też dla pozostałych, czy tylko dla znajomych? ‐ Uśmiechnął się lekko, takie ostrza przydałaby się.
‐ Raczej dla pewnego zamkniętego kręgu.
Postanowił nie drążyć tematu, siedział cicho i obserwował teren.
Nie był on zbyt ciekawy.
Może i nie, ale woli widzieć jakieś niebezpieczeństwo w pobliżu . Obserwował tak przez następne minuty.
Jeśli chodzi o szukanie niebezpieczeństwa, to nic nie wykrył.
Spojrzał w stronę Kas’ima. ‐ Kiedy wznawiamy poszukiwania?
‐ Już dawno jesteśmy na ich terenie. ‐ rzekł i wzruszył ramionami. ‐ Więc prędzej to oni odnajdą nas.
‐ Czyli teraz pozostało nam czekać?
‐ Owszem. ‐ przyznał i wyciągnął się przed ogniem. ‐ Czekać.
Wszedł do swojego namiotu, gdzie czekał tak do momentu aż coś usłyszy, lub coś się wydarzy.
A wydarzyło się: Zasnąłeś. Obudziłeś się dnia następnego.
Wyszedł z namiotu i rozejrzał się .
Czterech wojowników Elity, Kas’im i Uzgor siedzieli razem wokół ogniska, jedząc śniadanie.
Dosiadł się do ogniska i sprawdził czy mają coś dla niego na śniadanie, chyba że musiał wziąć swoje przekąski z torby…
Owszem, miałeś śniadanie: Chleb, pieczone mięso i jajecznicę.
A więc wziął się za jedzenie śniadania.
‐ Otoczyli nas godzinę temu. ‐ powiedział Kas’im szeptem. ‐ Zachowuj się naturalnie.
Przyjął to do wiadomości, dokończył śniadanie i po prostu siedział i czekał na to co się wydarzy później.
‐ Gdyby mieli nas zabić, zrobiliby to już dawno. ‐ wyjaśnił równie cicho Uzgor.