Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Już dawno jesteśmy na ich terenie. ‐ rzekł i wzruszył ramionami. ‐ Więc prędzej to oni odnajdą nas.
‐ Czyli teraz pozostało nam czekać?
‐ Owszem. ‐ przyznał i wyciągnął się przed ogniem. ‐ Czekać.
Wszedł do swojego namiotu, gdzie czekał tak do momentu aż coś usłyszy, lub coś się wydarzy.
A wydarzyło się: Zasnąłeś. Obudziłeś się dnia następnego.
Wyszedł z namiotu i rozejrzał się .
Czterech wojowników Elity, Kas’im i Uzgor siedzieli razem wokół ogniska, jedząc śniadanie.
Dosiadł się do ogniska i sprawdził czy mają coś dla niego na śniadanie, chyba że musiał wziąć swoje przekąski z torby…
Owszem, miałeś śniadanie: Chleb, pieczone mięso i jajecznicę.
A więc wziął się za jedzenie śniadania.
‐ Otoczyli nas godzinę temu. ‐ powiedział Kas’im szeptem. ‐ Zachowuj się naturalnie.
Przyjął to do wiadomości, dokończył śniadanie i po prostu siedział i czekał na to co się wydarzy później.
‐ Gdyby mieli nas zabić, zrobiliby to już dawno. ‐ wyjaśnił równie cicho Uzgor.
‐ Czekamy? ‐ Dodał cicho.
‐ Owszem. ‐ odparł Wampir. ‐ To oni powinni wykonać pierwszy ruch.
A więc czekał na ruch dżinów siedząc cicho przy ognisku.
Wreszcie zauważyłeś jakieś punkty na horyzoncie, zbliżające się bardzo szybko.
Narazie nic nie robił. Czekał na ruch reszty wampirów.
Oni także siedzieli spokojnie, a niewyraźne kształty zaczęły formować się w wielkie Giga Scorpio, za duże nawet, jak na standardowego osobnika dorosłego.
Czekał na ruch wampirów, dopóki oni siedzieli spokojnie on też to robił.