Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Bóbr: Ty, Elita i tłumacz wróciliście wreszcie do obozowiska.
Garaalt usiadł koło swojego namiotu i rozejrzał się za pozostałymi wampirami .
Ci wyszli Wam od razu naprzeciw. ‐ I…? ‐ spytał krótko Kas’im.
‐ Tłumacz zajmie się swoją robotą.
Wampir skinął głową. ‐ Były jakieś trudności?
‐ Nic takiego… Choć nie był zbyt chętny żeby tu przyjść.
‐ No dobrze… Więc jutro weźmiemy go na negocjacje. Chcesz przy tym być?
‐ Owszem, i tak nie mam co robić…
Skinął głową i odszedł, a Tobie pozostało przeczekać jakoś resztę dnia.
Postanowił poćwiczyć walkę mieczem. Wstał, wyjął swój miecz a następnie ćwiczył walkę mieczem w powietrzu.
I tym sposobem minął Ci czas do zmroku.
Wtedy wszedł do namiotu i poszedł spać.
Zasnąłeś. Obudziłeś się następnego dnia.
Wstał, wyszedł z namiotu i rozejrzał się dookoła.
Wszyscy szykowali się do drogi.
W takim razie on też zaczął się szykować do drogi.
Pozostali zabrali prowiant, wodę i jakieś skrzynie, których przeznaczenia nie znałeś. Ty musisz chyba zabrać tylko broń i nic innego.
Zabrał broń, to był priorytet. Gdy tylko zaczęli ruszać, wsiadł na wielbłąda i ruszył za nimi.
I ruszyliście. Zapewne kierowaliście się do tej wielkiej skały, jedynego punku orientacyjnego w pobliżu.
Czekał aż dotrą.