Podmrok
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Wszyscy zielonoskórzy padli na ziemię, jednego nawet zabiłeś, bowiem upadł tak feralnie, że głową trafił w jakiś ostry głaz, ze skutkiem wiadomym. Widząc leżącego wroga, Szary Krasnolud wzniósł dziękczynny okrzyk do Ragnarosa Płonącego i ruszył z bojowym okrzykiem na ustach w stronę swych wrogów.
Szakal:
‐ A ch*j z nimi. ‐ mruknął i splunął na bok, wznawiając marsz, który zakończył się po jakichś dwóch godzinach… Tym razem przyczyną tego nie byli żadni Orkowie ani przedstawiciele żadnej rasy, ale Wy, w końcu od dość dawna nie mieliście żadnej solidnej przerwy na posiłek i odpoczynek. -
-
-
Kuba1001
Vader:
Zabiłeś takich łącznie pięć i zabijałbyś nadal, gdyby nie coś, co odwróciło Twoją uwagę, a mianowicie chybiony piorun o czarnej barwie, który trafił w Twojego wierzchowca, choć nie wyrządził mu chyba większej krzywdy. Chybiony, gdyż najpewniej skierowany był w Ciebie…
Szakal:
Miał, więc zjedliście w spokoju i ciszy, już po kwadransie będąc gotowymi do drogi, ale nie chcąc paść z wycieńczenia, odpoczęliście jednak jeszcze trzy takie, wznawiając marsz dopiero po godzinie. -
-
-
Kuba1001
Szakal:
Tunel wreszcie się skończył, a ściślej mówią to chyba się skończył, gdyż opuściliście go i wkroczyliście do okazałej jaskini, której zarówno ściany boczne jak i sklepienie niknęły w mroku, a więc była ona rozleglejsza od wszystkich innych, które widzieliście do tej pory.
Vader:
Nie odpowiedział i nie dał się sprowokować, wciąż kryjąc się gdzieś i najpewniej szykując kolejny czas. Tymczasem goblińska tyraliera piechoty, mocno przerzedzona, zaczęła ucieczkę na pozycje wyjściowe. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ No i to byłoby na tyle. ‐ podsumował. ‐ Ruszamy dalej?
Szakal:
Tak jak mogłeś się spodziewać, byli to górnicy, a ściślej mówiąc Gobliny, powiększające tunel, wraz z osłoną kilkunastu wojowników. Jak na razie wszyscy byli tak pochłonięci pracą, że Cię nie zauważyli, podobnie jak strażnicy.