Miasto Gibelest
-
-
Vader:
Spodziewając się, zapewne słusznie, że armia Cesarstwa może oczekiwać kolejnych ataków (choć można wątpić, czy uznali za możliwe tak szybkie wystawienie przez Pakt kolejnej armii, do tego dużo potężniejszej), generał Tertekan polecił armii rozbić obóz jeszcze na Plugawych Ziemiach, a więc około pięćdziesięciu kilometrów od miasta. A raczej jego ruin, do czego się nie tak dawno przyczyniłeś. Korzystając z faktu, że większość armii Paktu mogła maszerować dzień i noc, i to dużo szybszym tempem niż przeciętni żołnierze, przodem wysłano najemników, na zwiad. Łącznie trzy grupy, na tyle duże, aby poradzić sobie z czujkami Cesarstwa i przeczesać odpowiednio duży obszar. Każdej z nich towarzyszyło kilku zwerbowanych po drodze koczowników, mających służyć za gońców i posłańców. Widocznie mając do ciebie zaufanie, lub z jakichkolwiek innych powodów, generał postawił cię na czele jednego z tych oddziałów, składającego się ze wszystkich najemników znajdujących się pod twoją komendą w momencie wymarszu. -
Beliar “Kruk” Erererere
Jako Wampir i osoba odpowiadająca za poczynania najemników, tej należącej do Orka Ogruna i jego hobgoblińskiego doradcy, w celu przygotowania oddziału wezwał tę dwójkę do siebie.
-- Stanowimy jeden z trzech oddziałów mających dokonać zwiadu – powiadomił ich. – W celu jak najlepszego przystosowania się do sytuacji, wyruszymy w rozciągniętej formacji. Lżej wyposażeni najemnicy i ci ze zdolnościami do skradania się i przemieszczania bez wywoływania zainteresowania ze stron wojsk Cesarstwa ruszą ze mną przodem, z kolei ci ciężko wyposażeni ruszą na końcu formacji, by móc w razie czego uderzyć w wojska Cesarstwa, jak najemnicy z przodu zdołają ich okrążyć i zamknąć drogi ucieczki. Jakieś pytania? -
//Hobbit, człowiek w masce i ich oddział najemników zostali wymienieni ogólnie, w ramach całej armii, jaka ruszyła na Cesarstwo. Ty zwerbowałeś bezpośrednio Ogruna i resztę Zielonoskórych, tamci ci nie podlegają, więc post do edycji.//
-
/// Zrobione. ///
-
- Słabeusze siem skradać, wojaki bić! - krzyknął Ogrun, uderzając się pięścią w pierś.
- Szefo, to właśnie szefo bendzie z tyłu, jakby trzeba było bić, a ja z Gobbosami pierwszy pójdę, ni? - uspokoił go Tiesz, hobgobliński nożownik i prawa ręka orczego watażki.
- Dobres, jak tak to tak. - mruknął udobruchany Ork. - Idziem powiedzieć chopakom. Co jeszcze? -
Beliar “Kruk” Erererere
-- Również ruszam z przodu – odpowiedział. – Liczymy na to, że będziemy mogli odcinać drogi ucieczki dla was, dzięki czemu, Ogrunie, mógłbyś się bić z Cesarstwem bez ryzyka, że będą uciekać od walki. Mam nadzieję, że ciebie to satysfakcjonuje, bo na ten moment to wszystko – mówiąc to sprawdził swój ekwipunek. – Przygotować formację, wyruszymy natychmiast. -
Na wzmiankę o walce z żołnierzami Cesarstwa, Ork tylko się roześmiał, po czym obaj Zielonoskórzy odeszli, aby powiadomić swoich wojowników o planie i czekającym ich zadaniu. Co do twojego ekwipunku, to był w jak najlepszym porządku, gotowy do użycia.
-
Beliar “Kruk” Erererere
Skoro to było w porządku, ruszył, by wraz z najemnikami, jak tylko się zapoznali z planem, ustawić się w odpowiednim szyku bitewnym. -
Towarzyszyło ci dwóch Drowów oraz czterech ludzi, którzy nadawali się do tego zadania lub przynajmniej nie sprawiali wrażenia takich, którzy dadzą się od razu złapać lub zauważyć. Tiesz przybył chwilę później, prowadząc tuzin swoich mniejszych kuzynów, zbrojnych w łuki, kołczany pełne strzał, oszczepy, krótkie miecze, szable, małe tarcze, noże do walki w zwarciu i do rzucania oraz długie sztylety. Po przekazaniu ostatnich rozkazów swoim podwładnym, Hobgoblin skinął ci głową.
- Wszystko dobres. Idziem?