Kryjówka Łaków.
-
- Moja decyzja nie podlega dyskusji. Możesz wydawać mu polecenia lub pytać o rady, ale to on ma podporządkować się tobie, a nie ty jemu. Zrozumiałaś?
-
-Zrozumiałam…
-
Skinął głową.
- Zastanów się, co będzie ci potrzebne do wykonania tego zadania, a ja postaram się to zapewnić. Wróć tu, gdy wszystko ustalisz. I idź przekazać wieści temu chłopakowi. -
Kiwnęła głową i poszła poszukać Verofa.
-
Znalazłaś go, gdy zajmował się rąbaniem drewna na opał. Na twój widok przerwał pracę, wbijając siekierę w pieniek.
- Stało się coś? -
-Pan czarodziej chce nas wysłać do jakiegoś szlachcica, żebyśmy go szpiegowali.
-
Pokiwał głową.
- Chyba nic wielkiego. Nie może być trudniejsze niż ucieczka przed tym Goblinem z Kasuss. Coś jeszcze czy mam się już zbierać? -
-Pan czarodziej pytał się mnie jeszcze, co będzie nam potrzebne do tego zadania, a ja się na tym nie znam, więc może ty byś wiedział…
-
- Też nie jestem specjalistą od takich akcji. Mam iść z nim porozmawiać?
-
-Byłoby miło, ale pan czarodziej powiedział coś w stylu, że nie ufa tobie tak samo jak mi. Może pójdziemy do niego razem?
-
- Szczerze mówiąc, to teraz nie jestem pewien czy w ogóle powinienem do niego iść.
-
-Ale jak pójdę tam sama, to co miałabym mu powiedzieć?
-
- Zapytaj, czemu mnie wciąż tu trzyma, skoro mi tak nie ufa. - burknął, ale dodał pospiesznie: - Nie, nie. Nie rób tego… Nieważne, wymyślę coś. Poradzisz sobie sama z zorganizowaniem zapasów czy innych przydatnych rzeczy?
-
-Powinnam dać radę… - Odpowiedziała. - A te zapasy na ile miałaby wystarczyć?
-
- Jedzenie i woda na podróż w obie strony. I coś jeszcze. Jakaś broń łatwa do ukrycia, może złoto, bo zawsze się przydaje. I wszystko inne, co przyjdzie ci do głowy, a może się przydać.
-
Kiwnęła głową.
-To ja może pójdę powiedzieć to panu czarodziejowi. On chyba mógłby nam to uszykować… -
- Jasne. Idź. Ja tu poczekam. - mruknął i odszedł o kilka kroków, widocznie zły lub strapiony tym wszystkim.
-
Zasmuciła się trochę, że Verof jest najpewniej na nią zły, ale nie chciała go już bardziej denerwować i poszła do maga.
-
Nie minęło wiele czasu, więc zastałaś go właściwie w tym samym miejscu, gdzie siedział, gdy opuszczałaś jego kwaterę.
- Więc? -
-Rozmawiałam z Verofem i… - Zacięła się na chwilę, żeby dobrze skonstruować zdanie. - Uznaliśmy, że będą nam potrzebne zapasy na podróż w obie strony, broń łatwa do ukrycia i może trochę złota.