Niegłupi plan, w końcu trochę ich ostatnio zużyłeś, czy to na Orków, czy na Olbrzyma. Szło sprawnie, wyrobiłeś dwa tuziny, nim nie zauważyłeś, że zaczyna brakować Ci surowców. A i fakt, że ktoś wołał Cię po imieniu nie pomagał.
‐ Szef kazał mi wybrać się do miasta po zapasy i ewentualnie jakieś zlecenie. ‐ wyjaśnił Krasnolud, gdy tylko podszedłeś. ‐ Zielony debil nie chce iść, to może Ty się zabierzesz?
Nikt w środku nie witał ich jak bohaterów, ale fakt faktem, że przybyli. Po odstawieniu wozu i koni do stajni, Krasnolud zajął się wypakowywaniem jego zawartości.
Pomógł Krasnoludowi w wypakunku, by ten nie myślał że on tu jedyny haruje i by nie pierdzielił jakichś farmazonów. Marudzący, pijany krasnolud to ostatnie czego potrzeba.
Raczej to byłoby ostatnie, co byś zobaczył przed bolesnym zgonem, ale fakt, udało Ci się uniknąć jego gniewu tymi kilkoma kwadransami pracy, w związku z czym nie masz tu już nic do roboty, podobnie jak brodacz, który odszedł do swojej kwatery.