Miasto Minteled
-
Kuba1001
Kebab:
//A tego się nie spodziewałem, bo myślałem, że wybierzesz Ur.//
Cóż, trafiłeś pod bramy. Teraz uwydatnił się plus bycia byle niewolnikiem: Nie musiałeś odpowiadać na pytania strażnika, którymi zajął się sam kupiec, toteż po chwili całą gromadą trafiliście do środka miasta.
Vader:
Dokładnie… A więc czym zajmie się teraz na Grzesiu? -
-
-
Kuba1001
Kebab:
‐ Jak miasto. ‐ odparł prosto Orkolog. W sumie nie ma co spodziewać się po nie wiadomo jak rozbudowanych wypowiedzi, zwłaszcza na temat miast, bo osad takiego kalibru jak Minteled pewnie w ogóle nie widział.
Vader:
Niezbyt to pasjonujące, zwłaszcza gdy wokół strawa, karty, kości, trunki i piękne panie. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
//Nie tylko to. Zresztą, to że piszę, że możesz zagrać w Karty, wcale nie oznacza, że musisz w nie zagrać. To tak, jakbyś spotkał na swojej drodze wyku*wistego Orka‐barbarzyńcę‐wpie**olatora, a ja bym pisał, że pewnie powaliłbyś go jednym ciosem, to byś spróbował?//
Kebab:
Mając do pomocy Orkologa, który zajął się co cięższymi skrzyniami, beczkami, belami sukna i tym podobnymi, uwinęliście się w miarę sprawnie, ale co ważniejsze: Szybko. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Nikt Ci w tym nie przeszkadzał, tak więc szybko stałeś się biedniejszy o kilka sztuk złota, ale w zamian otrzymałeś kufel pełen pieniącego się piwa, które było, co najważniejsze zimne, a bez tego ani rusz w tym piekielnym skwarze.
Kebab:
Kramy jak kramy, sprzedawcy jak sprzedawcy, ciekawsze było to, co oferowali: Jedzenie, napoje, zwierzęta, wyroby garncarskie i rzemieślnicze, broń, narzędzia, ozdoby i wiele, wiele więcej… -