Miasto Minteled
-
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Najlepiej było wypytywać o takowe kupców lub zajrzeć do tablicy ogłoszeń.
Vader:
Drzwi zaprowadziły Cię w dół, a na dole trafiłeś na całkiem spory kompleks rozrywkowy: Bar serwujący najróżniejsze smakołyki i trunki, skąpo odziane kelnerki i panie do towarzystwa umilające czas klienteli, stoliki do gier hazardowych, miejsce do palnie tytoniu i krasnoludzkiego ziela, a także gwóźdź programu, czyli wydrążoną w ziemi arenę w kształcie kwadratu, gdzie właśnie trwał jakiś pojedynek, sądząc po zaciekawieniu zebranego wokół tłumu i szczęku oręża. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Najbliższa była w okolicy, czyli na rynku. Miałeś tam dostęp do istnego multum zleceń, więc jakieś na pewno wpadnie Ci w oko.
Vader:
Po jakimś czasie tłum rozstąpił się i odszedł, byłeś wtedy mniej więcej w połowie kufla dostarczonego Ci przez nader urodziwą Elfkę, co sugeruje, że ta walka się skończyła, ale nie była ona pierwszą. A tym bardziej ostatnią. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Akurat miała chwilę wolnego, aby do Ciebie podejść, najwyraźniej liczyła na nawiązanie nowej znajomości.
‐ Pierwszy raz, hm? ‐ zagadnęła.
Kebab:
Na dobrą sprawę to ochrona straganów, pomoc w transportowaniu jakichś ładunków, oczyszczenie domu ze szkodników i tym podobne pierdoły. Oczywiście, wszystkie były słabo płatne. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Było to tak proste jak konstrukcja cepa, choć sam nigdy takiego nie widziałeś… Niemniej, kilka godzin minęło, a Ty miałeś o tuzin więcej złota niż przed rozpoczęciem pracy.
Vader:
‐ Nie mamy tu takiej, ale kto wie…? ‐ spytała retorycznie i uśmiechnęła się zalotnie, przy okazji mrugając i przysuwając się bliżej Ciebie. -