Miasto Minteled
-
Kuba1001
Vader:
//W sumie i tak miałem go zabić.//
Odniosłeś pożądany skutek, jak to zwykle bywa podczas prawienia kobietom komplementów.
Kebab:
Gobliny zajęły jeden stolik i z miejsca wzięły się za kości, karty i udoskonalanie techniki ogrywania przechodniów podczas różnych gier ulicznych, ale poza nimi kilka osób również uzupełniało sobie kartami popijanie piwka oraz jedzenie. -
-
-
Kuba1001
Vader:
//A co to ma do rzeczy?//
Ona z pewnością też, ale była kelnerką, a praca to praca, więc z nieskrywanym żalem musiała wrócić do obowiązków.
Kebab:
Zgodził się ochoczo i zaraz przystąpiliście do gry.
//Jeśli nie masz zamiaru robić nic konkretnego to ja przerzucę już na następny dzień, pasuje?// -
-
-
Kuba1001
Vader:
//Yyy… Niezręczna sytuacja.//
Vader:
Mogłeś się o to jakoś zapytać… O, a tak poza tym to nowa walka właśnie się zaczęła.
Kebab:
Rankiem szykowaliście się już do wyjazdu z miasta, kupcowi najwyraźniej nie poszedł handel, a przyjemniej nie dostatecznie dobrze, więc już wczesnym rankiem przemierzaliście pustynię w drodze powrotnej. -
-
-
Kuba1001
Vader:
Zapowiadało się umiarkowanie ciekawie, gdyż do walki z dwoma pozbawionymi grzyw lwami pustynnymi do walki stanął muskularny wojownik odziany jedynie w przepaskę biodrową oraz uzbrojony w dwa jednoręczne topory, każde o pojedynczym ostrzu.
Kebab:
Szło sprawnie, dopóki piaski wokół Was nie zaczęły się ruszać, a po chwili wyskoczyły z nich, najwyraźniej zakopane wcześniej, Gnolle, z pewnością Pustynne Kły, uzbrojone w łuki, strzały, jednoręczne miecze, włócznie, tarcze, noże i sztylety, których łącznie zgromadziło się półtora tuzina i zaczęły okrążać Was coraz ciaśniejszym kręgiem… -
-
-
Kuba1001
Vader:
Jeśli obstawiał wojownika to miał cholerną rację, bo to właśnie on stał zwycięski nad trupami swych rywali, które po chwili zabrano, aby potem podnieść nieco poziom i nasłać na gladiatora czerwonołuskiego Raptora.
Kebab:
Żaden tak nie wyglądał.
‐ Oddawajcie, co macie, albo Was zabijemy. ‐ powiedział jeden z nich, a reszta poparła go uderzeniami broni o inną broń lub tarcze, tudzież gardłowymi warkotami i wyciem. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Ten nie miał zamiaru się poddać, ale o dziwo, Orkolog i Minotaur złożyli broń, podobnie jak Gobliny. Mieli zamiar się poddać czy może jeszcze do tego dołączyć do tych pustynnych grabieżców?
Vader:
Rzeczywiście, walka trwała ponad kwadrans, ale mężczyzna znów wyszedł z niego zwycięsko, jednakże ilość odniesionych ran sprawiła, że nie był nawet wyzwaniem dla karłowatego Giga Scorpio, który pozbawił go życia w ekspresowym tempie, kończąc tym samym całą walkę. -
-
Kuba1001
‐ Zesrać się, ku*wa. ‐ odpowiedział Ci Goblin. ‐ Jesteś niewolnikiem? Jak zostaniesz to dalej będziesz niewolnikiem, oni za to dadzą nam wolność, jak do nich dołączymy.
‐ Prawda. ‐ dodał jeden z Gnolli, a inna ponownie potwierdziła jego słowo na swój sposób.
‐ Przeklęci zdrajcy. ‐ warknął kupiec i dobył swojego bułatu, którym potrafił wymachiwać nie najgorzej. ‐ Jeśli ja nie skrócę Was o głowy, to możecie być pewni, że ktoś inny to zrobi, więc macie jeszcze wybór. -
-
KebabowyLaptop
‐ Tarvak, rusz głową. Dzięki kupcowi nie będziemy się martwić o jedzenie i inne pierdoły, a tak z gnollami to albo coś zgarniemy od czasu do czasu, albo uschniemy gdzieś na pustyni. ‐ Mówił, ochraniając kupca.
‐ W dodatku ja te gnolle znam i prędzej was znowu sprzedadzą, niż zwrócą wolność.