Ghadugh
-
-
-
Kuba1001
‐ To żeś szefo nie słyszał?! ‐ krzyknął zdziwiony, patrząc na Ciebie jak na ostatniego jełopa, chyba po raz pierwszy w swoim życiu. ‐ Szefo, wojna jest! Przyszli jacyś wojacy od Księciunia i gadają, że idziem bić Cesarzyków! Każdy teraz na granicę będzie zapi***alać, żeby jak najwięcej łupów wziąć dla siebie!
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
//Przewijańsko, nie miałaś robić tej postaci dla mordobicia w karczmach.//
Tych kilka dni minęło Wam tak spokojnie, że aż dziwnie, zwłaszcza że Ghadugh opustoszało, kto mógł, ciągnął na Cesarstwo, byleby zdobyć jak najwięcej łupów, nim wpadnie Książę ze swoją świtą. I na Was również pora, gdyż wszyscy są trzeźwi, uzbrojeni, wyposażeni, gotowi do drogi, to samo tyczy się tez Waszych wierzchowców, zapasów i Sharn, która rzeczywiście zdecydowała się z Wami wyruszyć. -
-
Kuba1001
Twoi wojowie podchwycili okrzyk, a masywna brama Ghadugh stała otworem, więc szybko wyjechaliście na okoliczne stepy, a później na granicę z Cesarstwem.
//Zmiana tematu, najpewniej powstanie specjalnie jakiś nowy, ewentualnie zagrażasz w Dootsal, jeśli Ether mnie wku*wi i/lub skończy tam grać i rozpirzysz mu te jego włości. Niemniej, zacznę, gdy będziesz na miejscu.// -
-
Kuba1001
//Chyba niechcący stworzyłem potwora.//
Vader:
Trzeba przyznać, że nawet bandy bezrozumnych Orków i Goblinów nie usiłowały Cię zaczepić, mimo iż byłeś samotnym podróżnym na ich terenach, Twoja broń, zbroja i wierzchowiec wzbudzały w nich na tyle instynktu samozachowawczego, że spokojnie dotarłeś pod miejską bramę, pilnowaną przez dwóch orkolodzkich osiłków i ich dowódcę, Orka, który dał Ci znak, że masz się zatrzymać.
‐ A Ty kuwa kto? I czego tu kuwa szukasz? -
-
-
Kuba1001
Kazute:
//Zawsze byłaś takim pokojowym graczem, a teraz dałem Ci fuchę dla fabuły i jedziesz zabić postać innego gracza oraz zrujnować mu cały majątek…//
Vader:
‐ Nie słyszałem. ‐ odparł hardo Ork, gdyż zapewne była to prawda, acz towarzystwo dwóch osiłków i ich przewaga liczebna nad Tobą pewnie też miały w tym swój udział. -
-
Vader0PL
‐No to powtórzę. Misja dy‐plo‐ma‐ty‐czna. I nie wiem, jak tam twój szefo, ale ja nie byłbym zadowolony z tego, że strażnik zaatakował Rycerza Śmierci, przez co spowodował wojnę z Rycerzami i Zbrojnymi Śmierci, czyli z jakimś tysiącem magów, którzy dodatkowo większość życia ćwiczą walkę.
Parsknął.
‐Jednakże zawsze możemy się zmierzyć, jeżeli znajdę na to czas. Lecz misja jest ważniejsza i skierowana do wyższych sfer tutaj. -
-