Ghadugh
-
-
Kuba1001
W sumie dobry plan, a i pałac Księcia odnalazłeś bez problemu, był w końcu najbardziej okazałą budowlą w całym mieście. Problemy zaczynają się dopiero teraz, kręcą się tu liczni strażnicy: Ogry, Orki, Orkologi, a nawet Trolle i Cyklopy, które raczej nie będą tak ugodowe jak strażnicy przy bramie.
-
-
-
-
-
Vader0PL
‐Mam zadanie. Związane z Księciem. Będzie to rozmowa, ale nie walka. Po rozmowie udam się w drogę powrotną, gdyż nie zamierzam sprawiać tutaj problemów. Jasne? ‐ Specjalnie przeciągał te zdania, jednakże nie po to, by wkurzyć Orka, ale żeby ochłonąć. Gdyby mógł, to dopilnowałby, żeby miasto stało w ogniu. Jednakże nie mógł, więc musiał udawać bardziej pokojowego, niż był.
-
-
-
-
Vader0PL
‐No, to też byłyby sprawy polityczno‐wojskowe, jednakże nie o ten rodzaj chodzi. Bardziej nam chodzi o wyjaśnienie podgrupy spraw polityczno‐wojskowych, czyli taktyki podjętej co do oddziałów zbrojnych twojego szefo. Pewnie coś związanego z wartością autoteliczną, żeby nie okazało się, że to dezynwoltura i mitrężenie wyżej wspomnianych oddziałów.
/// youtu.be/DuT9GqUzJLY?t=2s -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Trzeba przyznać, że wygrałeś tę rundę, a do tego znosi się na pyszne widowisko: Starcie między strażnikami orczego Księcia! Ale czy to na pewno po to tu przybyłeś?
Zohan:
Ten, który to leżał w dziwacznej pozie na swoim łóżku, zakryty futrami i skórami wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, machnął dłonią i nie ruszył się z miejsca. Najwidoczniej był w niewiele lepszym stanie niż Twój, jeśli nie jeszcze gorszym. -
-
-
Kuba1001
Zohan:
Piwo nie było zbyt rozsądną opcją, ale nie było również żadnej innej alternatywy, toteż opróżniłeś jedną trzecią beczki. Po tym czułeś, jakby Ci ulżyło, ale z czasem to się zmieniło, lecz gdy zwymiotowałeś obficie na podłogę nieopodal beczki poczułeś, że teraz naprawdę jest Ci lepiej.
Vader:
‐ Po kiego? ‐ zapytał inny Ork, przejmując pałeczkę od tego, z którym rozmawiałeś wcześniej. ‐ O czym dokładnie chcesz z Księciuniem rozmawiać? -
-