Ghadugh
-
Vader0PL
‐Mam zadanie. Związane z Księciem. Będzie to rozmowa, ale nie walka. Po rozmowie udam się w drogę powrotną, gdyż nie zamierzam sprawiać tutaj problemów. Jasne? ‐ Specjalnie przeciągał te zdania, jednakże nie po to, by wkurzyć Orka, ale żeby ochłonąć. Gdyby mógł, to dopilnowałby, żeby miasto stało w ogniu. Jednakże nie mógł, więc musiał udawać bardziej pokojowego, niż był.
-
-
-
-
Vader0PL
‐No, to też byłyby sprawy polityczno‐wojskowe, jednakże nie o ten rodzaj chodzi. Bardziej nam chodzi o wyjaśnienie podgrupy spraw polityczno‐wojskowych, czyli taktyki podjętej co do oddziałów zbrojnych twojego szefo. Pewnie coś związanego z wartością autoteliczną, żeby nie okazało się, że to dezynwoltura i mitrężenie wyżej wspomnianych oddziałów.
/// youtu.be/DuT9GqUzJLY?t=2s -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Trzeba przyznać, że wygrałeś tę rundę, a do tego znosi się na pyszne widowisko: Starcie między strażnikami orczego Księcia! Ale czy to na pewno po to tu przybyłeś?
Zohan:
Ten, który to leżał w dziwacznej pozie na swoim łóżku, zakryty futrami i skórami wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, machnął dłonią i nie ruszył się z miejsca. Najwidoczniej był w niewiele lepszym stanie niż Twój, jeśli nie jeszcze gorszym. -
-
-
Kuba1001
Zohan:
Piwo nie było zbyt rozsądną opcją, ale nie było również żadnej innej alternatywy, toteż opróżniłeś jedną trzecią beczki. Po tym czułeś, jakby Ci ulżyło, ale z czasem to się zmieniło, lecz gdy zwymiotowałeś obficie na podłogę nieopodal beczki poczułeś, że teraz naprawdę jest Ci lepiej.
Vader:
‐ Po kiego? ‐ zapytał inny Ork, przejmując pałeczkę od tego, z którym rozmawiałeś wcześniej. ‐ O czym dokładnie chcesz z Księciuniem rozmawiać? -
-
-
Kuba1001
Zohan:
Nawet zeżarcie samego suszonego mięsa byłoby dla Ciebie czymś aspirującym do miana wyzwania, więc co dopiero ugotowanie takiej potrawy? No cóż, podołałeś, ale zajęło Ci to kilka godzin, do tego nie raz zrzygałeś się do garnka, szczęśliwie nie tego, w którym gotowałeś gulasz. Chyba. Niemniej, potrwa gotowa, a z racji pory dnia możesz uznać ją za obiad, co pozwoliło zaoszczędzić na śniadaniu.
Vader:
Wzruszył ramionami, chrzęszcząc przy okazji naramiennikami swojej zbroi.
‐ Ch*j mnie to, byleby było szybko. -
-
-
Kuba1001
Zohan:
Było… Cóż, smaczne. Dla Orka, który nawykł nawet do jedzenia surowego mięsa, każde jedzenie było zwyczajnie dobre. Podobnego zdania byli pozostali, zwłaszcza że otrzeźwieli na tyle, aby nie rzygać po każdym kęsie.
Vader:
‐ A kim Ty, ku*wa jesteś, żeby z naszym Księciuniem o takich manewrach rozmawiać, hę? ‐ zapytał podejrzliwie. Najwidoczniej i jemu Twój pancerz absolutnie nic nie mówił. -
-