Dootsal
-
-
Kuba1001
Zapewnił, że wszystko na Twój powrót będzie “odje**ne szefunciu tak, że mucha ku*wa nie siądzie.” Ile w tym prawdy? Okaże się po Twoim powrocie…
Droga do wieży to było nieco ponad godzina jazdy błotnistym traktem wśród gęstych lasów, czasem mijaliście też jakąś wioskę, ale to byłoby na tyle.
Wieża również była skryta pośród drzew, prowadziła do niej wąska ścieżka, więc eskorta została z końmi, wyłączając dwóch ludzi, którzy udali się wraz z Tobą pod wysoka konstrukcję z kamienia, ze strzelistym dachem, balkonem z balustradą, licznymi okienkami i drewnianymi wrotami z wielkimi zawiasami. -
-
-
-
Kuba1001
Oni zostali, zgodnie z rozkazem, i bynajmniej nie byli z tego powodu niezadowoleni.
Jak to w wieży, zastałeś w środku przede wszystkim prowadzące na samą górę schody, ale były też drzwi prowadzące do równoległego pomieszczenia i jakichś lochów bądź piwnicy. Umeblowanie tutaj było skromne, to ledwie kilka żyrandoli, pochodni i świeczników, a także wielki zegar stojący nieopodal wejścia. -
-
Kuba1001
W połowie drogi na kolejną kondygnację nieomal padłeś na schody przez zawał serca, na szczęście tak się nie stało, a to, co wziąłeś za jakiegoś uskrzydlonego stwora najpewniej było podmuchem wiatru z zamykających się drzwi, który poruszył żyrandolem… Najpewniej.
Gdy wdrapałeś się na szczyt zauważyłeś kolejne drzwi i dalsze schody, prowadzące jeszcze wyżej. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Zdecydowanie była to miła odmiana od reszty wieży, czyli głównie jej schodów oraz korytarzy, którą się poruszałeś, bowiem było tam dość przytulnie, ciepło, dzięki ogniu buchającemu wesoło z kominka, oraz jasno, głównie przez liczne pochodnie przy wejściu i na ścianach oraz kilka świeczników na trzy lub pięć zapalonych świec. W środku zastałeś pomieszczenie, które mogłoby pełnić różne funkcje, bowiem dwa fotele przy kominku i mała biblioteczka oraz barek nadawały się w sam raz na pokoik do wypoczynku i relaksu, ale stół i ustawione wokół krzesła przywodziły na myśl jadalnię bądź miejsce omawiania ważnych interesów, podobnie jak biurko nieopodal wraz z kolejnym krzesłem, książkami, zwojami pergaminu, kartkami papieru, piórami do pisania i kałamarzami pełnymi czarnego lub granatowego atramentu. Do tego pokój na pewno miał olśniewać gości swoim bogactwem, ponieważ zgromadzonych było tu wiele obrazów, rzeźb z granitu i marmuru, liczne trofea łowieckie, futra i skóry na ścianach wraz z gobelinami i na podłodze, razem z dywanami.
Podziwiając wystrój tego lokum, ledwo co dostrzegłeś, że przy kominku siedzi na fotelu mężczyzna o nienaturalnie bladej skórze, w typowych, fałdzistych i obszernych, szatach Maga, popijając jakiś trunek lub inny napój z pozłacanego pucharu i czytając książkę. Wydaje się, że nawet nie zauważył Twojego przybycia. -
Ether
//Aż wstyd byłoby napisać “mało” patrząc na to jak się postarałeś, ale nie widzę innego wyjścia, więc zapcham ten tekst piosenką.
Przykładam ucho do radia
i słucham muzyki z księżyca
wszystko pamiętam
wiem czego się boisz
wiem czego się boisz
noszę Twoje zdjęcie w portfelu
noszę Twoje zdjęcie w portfeluz kwiatów, banknotów i numerów telefonów
ktoś złoży nasz obraz
stoję pod Twoim domem
i słucham muzyki z księżyca
i słucham muzyki z księżyca
i słucham muzyki z księżyca//‐ Bądź pozdrowiony, Furrabie ‐ powiedziałem pewnym głosem.
-
-
-