Trafiłeś na wieżę, a tam Goblin pokazywał łapą na skrzyżowanie gościńca i traktu handlowego.
‐ Karawana ludziuf! My napaść, nie szefo? ‐ zapytał podekscytowany.
Trochę bał się zostawiać tak mało żołnierzy w forcie, lecz mieli dość blisko, więc mogliby szybko wrócić.
Spróbował ukryć się trochę przed karawaną i czekać na nią.
Ostrzał zabił przynajmniej czterech ludzi, ranił dwukrotnie więcej.
Pierwszy przeciwnik nadarzył się już po chwili, a mianowicie był to barczysty, ale bezbronny, człowiek.