Wioska goblinów
-
Kuba1001
Kucu:
Lustro znalazłeś, dla Goblinów było cenne na równi z innymi świecidełkami i prezentowałeś się wspaniale, jak na króla na wypiowie: Łańcuch do mostka nie zachwycał, ale wykonany był ze szczerego złota, to już klasa sama w sobie. Poza tym były jeszcze sygnety, również ze złota, ale zielone kamienie szlachetne idealnie pasowały do Twojej skóry, każdy z nich miał też na sobie jakąś specyficzną pieczęć, choć to nic dziwnego, wszystko tu podjeliście szlachcie i innym bogaczom, tych pewnie ktoś używał do podbijania pieczątek albo co.
Sanskryt:
‐ Sama żeś ku*wa gruba! ‐ odkrzyknął Szaman, ale stawił się w progu swojej chaty. ‐ Czego? Znowu zabawka jebła? -
StinkyWhiskey
Wyje**ł łańcuch. Po dłuższym zastanowieniu, będzie mu przeszkadzał podczas walki jeśli do takowej dojdzie, a pewnie dojdzie. Do tego jak sama istota wyższa opisała; wyglądał średnio. Zamiast tego lepiej przyjrzał się sygnetowi, może to jakaś ważna pieczęć lorda, którą będzie można wykorzystać do podrabiania listów? Kto wie? Szkopuł w tym, że nie potrafił czytać i pisać.
-
Kuba1001
Po dłuższej obserwacji przypomniałeś sobie, że zabrałeś je jakiemuś grubemu hrabiemu z Cesarstwa, wtedy jeszcze nie chcieliście zbytnio ryzykować, więc gdy się Wam odgrażał nasłaniem armii, co się oczywiście nie stało, puściliście go wolno, żywego, choć nie całego: Nie chciał pożegnać się z sygnetami, to miał stracić palce, a że darł mordę i się wiercił, odrąbaliście mu całą dłoń… Taaa, to były dobre czasy.
-
-
Kuba1001
‐ Ty potrzebujesz, ja nie. ‐ odparł butnie z paskudnym uśmiechem na mordzie. ‐ Napidalaka zrobiłem z kamieni, żelazo mi niepotrzebne, nie da się z niego zrobić Żywiołaka.
//Tak, wiem że wtedy Napidalak był nazywany Golemem, ale to dlatego, że nie było wtedy w Elarid Żywiołaków. Teraz są, więc się chłopak automatycznie przebranżowił.// -
-
Kuba1001
‐ A skarż, kuwa. ‐ odparł, wzruszając lekko ramionami. W swej obojętnej pozie wytrzymał kilka minut, a gdy zdał sobie sprawę, że nie dasz mu jednak spokoju, wskazał na kopalnie w obrębie wioski. ‐ Bralim stamtąd, ale się jakieś potwory zalęgły, to szefo zawalił. Teraz to nie wiem, może ludzie gdzieś mieli w pobliżu, mnie to dalej chj obchodzi.
-
StinkyWhiskey
//Nosz kuwa mać, ta postać mi się tak podoba, ale nie mam do niej weny nie wiem czemu. Jakimś dziwnym sposobem nie mogę zebrać w sobie chęci ciągnięcia tej historii nawet jeśli to obiektywnie najlepsza jaką z tobą stworzyłem. Kuwa, powinienem spiąć dupę, bo aż szkoda, że goblon sie nudzi
//
Tia… tworzenie sobie wrogów, śmiertelnych wrogów. Zielony debil zawsze miał problemy z myśleniem o przyszłości, jeśli znałby znaczenie tych słów to raczej określiłby się taktykiem aniżeli strategiem. Wiedział jak pokonać armię, nie kraj. Potrzebował doradców, jedna głowa nie da sobie z tym rady. Każdy potrzebuje jakieś oparcie. Miał już kilku. Jego żona, choć ku*wą jest, znała się na rzeczy. Szaman jako jego prawa ręka nigdy go nie zawiódł. Za to Krurr i dowódca jego wojowników zapowiadali się jako kandydaci na przyszłych generałów w jego państwie. Rozmyślał o nim na poważnie. Król co? A może najwyższy wodzu? Gdzie zacząć bój? Z kim walczyć? W sumie… po co tworzyć nowych wrogów? Lepiej zacząć od wybijania starych. Jednoręki lord byłby dobrym początkiem, zdobycie jego fortu pokazałoby innym, że gobliny istnieją na arenie międzynarodowej. Tak, to byłby dobry początek. Tak powinna zacząć się historia państwa goblinów. Kasabla wyszedł ze skarbca z sygnetami na palcach. Kierował się w stronę chatki szamana, chciał z nim omówić sprawę.
-
-
-