Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nie tyle obrona jego osoby, jak pełnienie roli żywej tarczy. Dlatego będzie obok kapitana.
Teraz to ma sens. Podreptał posłusznie za kapitanem.
Kapitan ruszył obok sternika, gdy wszyscy już dostali broń. ‐Łucznicy i kusznicy bądźcie gotów! Balisty skierował we wroga!
Podreptał nieco szybciej.
No cóż, on nigdzie się nie ruszył. Zauważyłeś Profesora i Silvo. Obaj współpracowali ustawiając baistę na dziobie w kierunku wroga.
Miał nie odchodzić, to nie odchodził.
Kapitan nadal wydawał rozkazy, dzięki czemu szybko ustawiono się w pozycji bojowej.
Słuchał ewentualnego rozkazu skierowanego do niego.
Ten się nie pojawił. Wypuszczono dwa ostrzegawcze strzały, a pomimo to wróg nadal płynął w ich kierunku. ‐Ma taran! Wyminąć! Wyminąć go!
Nie znał się na tym, więc kręcił się blisko i nie przeszkadzał.
//heloł
//Jeszcze raz, a będzie uśmiercenie postaci i ban/// W końcu okręt wroga zbliżył się na tyle, że obie strony mogły strzelać. Trzymaj głowę nisko.
Wobec tego trzymał.
No i dobrze, bo jeden bełt przeleciał mu nad głową.
E tam, tak czy siak by nie bolało.
Pewien dowódca, którego wszyscy znają, byłby zadowolony z takiej odwagi. Reszta natomiast szykowała się do długiej walki.
Nadal nie miał pojęcia co ze sobą zrobić, więc po prostu nie odchodził i starał się nie stać w miejscu.
No cóż, okręty w ostatniej chwili się minęły. Z obu jednostek łucznicy zaczęli strzelać do wrogów. O ile nie wiesz o stratach wroga, to u was upadło trzech. Ranni, na szczęście. ‐Kadir! Odciągnij ich do magazynu!
Zajął się tym z głupią miną na twarzy. Może dlatego, że zazwyczaj sam był brany za rannego z jakiś tam powodów, które nie do końca rozumiał.
Pomógł mu w tym inny, silniejszy marynarz. Mniejsza jednak o tym, schroniliście rannych, a pokładowy medyk zajął się nimi.