Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Wziął nóż, poprawił wrogowi i poszedł dalej z nożem.
Nóż był dość długi, bo miał 20 centymetrów. No cóż, pod pokładem bili się, aż wesoło.
Hm, tak jakby średnio umiał się bić. Rozejrzał się, cy nie potrzebuje ktoś noża.
Ciężko w tym chaosie rozpoznać swoich, o ile nie zapamiętało się ich wcześniej.
Nie za bardzo wiedział, co ze sobą zrobić, skoro nie mógł nawet rozpoznać swoich. Zszedł z widoku.
No cóż, obok niego przeleciał krasnolud z nożem w plecach, a po chwili mogłeś zauważyć Profesora z szablą, który dzielnie parował ataki wrogów.
Well, nadal nie był na widoku, a bić się nie umiał. Bał się.
To uzasadnione, jednakże mógł zaobserwować, jak Profesor oślepia dymem swojego wroga, a następnie w jego dłoni pojawiła się mała kula ognia, którą uśmiercił przeciwnika.
Wystraszył się, że jemu też się oberwie, więc schował się tym bardziej.
Na szczęście niczym nie oberwał, a Profesor skupił się na innym przeciwniku.
Dalej przeczekiwał, był tchórzem.
Najgorszą ułomnością człowieka jest tchórzostwo.
No, był ułomny na ciele, duszy i umyśle. Zwinął się w kulkę i zastygł w bezruchu.
Walka trwała, może warto ruszyć dupę i im pomóc?
Nie umiał, więc wolał nawet nie próbować.
Mógłby się rzucić pod nogi przeciwnika.
A co by to dało?
Byłoby to zabawne.
Niee, to by było żenujące.
Ale zabawne.