Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nie za bardzo wiedział, co ze sobą zrobić, skoro nie mógł nawet rozpoznać swoich. Zszedł z widoku.
No cóż, obok niego przeleciał krasnolud z nożem w plecach, a po chwili mogłeś zauważyć Profesora z szablą, który dzielnie parował ataki wrogów.
Well, nadal nie był na widoku, a bić się nie umiał. Bał się.
To uzasadnione, jednakże mógł zaobserwować, jak Profesor oślepia dymem swojego wroga, a następnie w jego dłoni pojawiła się mała kula ognia, którą uśmiercił przeciwnika.
Wystraszył się, że jemu też się oberwie, więc schował się tym bardziej.
Na szczęście niczym nie oberwał, a Profesor skupił się na innym przeciwniku.
Dalej przeczekiwał, był tchórzem.
Najgorszą ułomnością człowieka jest tchórzostwo.
No, był ułomny na ciele, duszy i umyśle. Zwinął się w kulkę i zastygł w bezruchu.
Walka trwała, może warto ruszyć dupę i im pomóc?
Nie umiał, więc wolał nawet nie próbować.
Mógłby się rzucić pod nogi przeciwnika.
A co by to dało?
Byłoby to zabawne.
Niee, to by było żenujące.
Ale zabawne.
I tak był wystarczająco śmieszny z całym swoim życiem. Miał od razu żenująco umrzeć?
No to niech ucieka.
A miał dokąd? Spojrzał na walczących.
Wygrywali sojusznicy.