Miasto Armegil
-
Naczelny
Poranek. Drewniany dom w Armegil w kształcie zbliżonym do sześcianu, dość obszerny. Pięć pomieszczeń ‐ to jest cztery pokoje i kuchnia. Przed domem sama ulica miasta.
Flamer je jakieś warzywa przy stole w kuchni z żoną i synem Dierilem. Railed już wyruszył do pracy w kopalni, gdyż on już ma inny rozkład dnia. Dzień jak co dzień. Sytuacja coraz gorsza.
Flamer zdaje sobie sprawę, że jest już dość stary. Mógłby znowu nauczać Magii Ziemi. Teraz, gdy jest wojna, trening magiczny może być jak na lekarstwo. Ale musi poczekać do skromnej wypłaty, bo na razie nie ma pieniędzy nawet na wyjście z miasta i zaoferowanie swoich usług. 50 sztuk złota, które ma, musi oddać przyjacielowi rodziny. Niby mógłby grać nie fair i zaszyć się gdzieś, ale jego filozofia moralności mu nie pozwala. Jest na to zbyt dobroduszny. Jeśli chce, aby prawa w stosunku do niego były egzekwowane, musi robić to samo. -
Kuba1001
Twoja rodzina wydawała się wolna od takich głębokich rozmyślań, gdyż oboje spożywali obecnie śniadanie i raczej niczym się nie martwili, ewentualnie dobrze to maskowali. Ty również powinieneś coś zjeść, jeśli chcesz przed swoją zmianą zdążyć oddać pieniądze i zająć się jakimiś innymi sprawami.
-
Naczelny
Flamera pochłaniał stres spowodowany długami. Jednocześnie nie chciało mu się oddawać pieniędzy samemu. Podróż do miejsca zamieszkania wierzyciela to niezbyt ambitna rzecz. Mógłby w tym czasie robić wiele pożyteczniejszych. Wziął pod uwagę opcji wysłanie swojej żony z pieniędzmi do wierzyciela, jednak uznał że nie powinno wysyłać się kobiety do takich spraw. Nie ufał ludziom. Przed oczami mignęła mu sytuacja, podczas której wierzyciel będzie niezadowolony ze zbyt późnego terminu lub zbyt małej kwoty i wyładuje złość na jego żonie. Przypuszczał, że dobrym rozwiązaniem może być posłanie syna Dierila. Górnik. Silny Elf. Chociaż to też może być ryzykowne. Ale w razie dziwnych wypadków jest gotów odbić syna. Jest przecież wielkim Magiem Ziemi. Wierzyciel powinien zdać sobie sprawę, że linia do pogrywania z Flamerem jest cienka.
Zagadał do najmłodszego syna.
‐ Dieril. Proszę, oddaj 50 sztuk złota.
Wyjął pieniądze na stół i przekazał synowi.
‐ Wiesz komu masz to oddać? Prawda?
Flamer zastanawiał się nad odpowiedzią syna. Dieril mało kiedy był wśród niego posłuszny. Railed w sumie też. Co innego Oseul ‐ ale ten jest mieszkańcem Zielonego Klejnotu. Nie będzie podróżował przez las żeby zanieść komuś złoto. -
-
Naczelny
Zastanawiał się, czy dokładanie Elfowi do pieca nowymi obowiązkami jest moralne. No ale uznał, że wysoce opłacalne jest żeby to Flamer miał chwilę odpoczynku, gdyż on ma więcej do nadrobienia w kwestiach życiowych. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył. Flamer odpowiedział w końcu synowi Dierilowi.
‐ Do jutra powinniśmy odciążyć ten głęboki kamień w naszych sercach, jakim jest to złoto. A przynajmniej ja tak oczekuję. Masz cały dzień na oddanie tego.
Po odpowiedzi Flamer zajął się upragnionym kończeniem jedzenia śniadania, które dla ciężko pracującego górnika było bardzo ważne.
Jedząc, Flamer zajmował się kwestiami takimi jak wpływ pełnego żołądka i zróżnicowanej diety na dobre samopoczucie i w końcu dał sobie do zrozumienia, że dobra energia z pożywienia nie jest zła. -
-
Naczelny
Flamer, chociaż marzyciel i pasjonujący się życiem filozof ‐ to jednak też zapalony górnik. Nie ma co.
Przyszykował ekwipunek, aby wybrać się do pracy. W sumie, zastanawiał się czy Dieril ruszy razem z nim ‐ czy jednak postanowi oddać pieniądze teraz, czy przełoży uczciwą pracę nad uczciwe zachowanie w stosunku do uczciwych osób.
Flamer już od dawna uznawał, że to może być jeden z ostatnich jego dni w Kopalni. Przed oczami niekiedy migało mu wieloletnie życie spędzone w tych katakumbo‐podobnych dziurach ziemnych. Czy Elfowi przystoi? Flamer uznał, że żadna praca nie hańbi, a zawsze pasjonował się podziemnym środowiskiem. Uważał że daje to lepsze profity niż latanie po lasach z łukiem ‐ jak robiło sporo jego pobratymców. Chciał być w swoim podziemiu, z dala od wielkiego świata, wielkiej polityki. Teraz to się zmieniło. Zyskał ochotę do zrobienia czegoś w imię własnych ideałów. -
Kuba1001
Niestety, teraz Twoje podziemia i polityka łączyły się, bez górników armia najpewniej długo nie pociągnie, choć z frontu i tak nie dochodzą zbyt dobre nowiny, między innymi o łupieżczych bandach Goblinów, Worgenów, ludzi, Krasnoludów, Orków i Gnolli, którzy byli niewolnikami, bandytami lub najemnikami w służbie Drowów, które zapuszczały się nawet do Lasu Krathusa i Lelorga, a więc całkiem blisko. Dodatkowo Achaton wciąż był pod oblężeniem… Cóż, grunt, że wojna tu nie dotarła.
Syn, jako iż miał sporo czasu na oddanie złota, wolał jednak wyrobić normę w kopalni i zająć się tym w czasie wolnym, to zawsze kilka sztuk złota więcej podczas wypłaty. -
Naczelny
Właśnie nad pracą dla armii Flamer głównie się zastanawiał. Flamer w głębi duszy lubił Mroczne Elfy. Za to nie lubił nastawienia terroru. Czuł obowiązek idealizmu. Po narobieniu kilku zmian, jak już Flamer od dawna sądził, być może pójdzie do armii. Ale jeszcze przez jakiś czas chce się pobawić w górnictwo. Pomachać kilofem. Może nawet znajdzie jakiś ciekawy minerał, który zabierze dla siebie ‐ sprzeda i kupi za to książki, z których mógłby się wiele dowiedzieć. Świetnie by było. O tak. Flamer marzył o czytelnictwie jako zajęciu na później. Ale teraz jest wojna. Mówi się trudno. Wojna to też okazja do udowodnienia swojego bohaterstwa, moralności.
Flamer więc pożegnał się z żoną, synem a później poczekał na czas swojej zmiany. Jeśli ten minął bez problemów ‐ udał się do swojego miejsca pracy.
Elf myślał o nowym dniu w pracy. Będzie ciężki dzień. Ale dużo już w tym życiu zniósł ‐ przynajmniej on tak uważał. W końcu dotrze do swojego środowiska kopalni. -
Kuba1001
Lepiej było nie mówić o tej sympatii względem Drowów nikomu, w najlepszym razie uznają Cię za kiepskiego kawalarza lub szaleńca, a w najgorszym mogą skazać na śmierć za szpiegostwo lub nawet zdradę. Cóż, takie czasy.
Do kopalni trafiłeś bez problemu, pozostało Ci nawet kilku minut czas wolnego, nim będziesz musiał ponownie zejść pod ziemię wraz z resztą długouchej zmiany. -
Naczelny
Właściwie nie tylko Drowów, a wszystkie rasy. Flamer był Elfem, ale nie dzielił wartość określonej osoby po jej rasie. Uważał wszystkich za sobie równych, oprócz samego siebie. Chodzi o to, że jako filozof ufa głównie sobie i jego wewnętrznemu “ja”. Tego się trzyma.
Flamer czas oczekiwania na swój okres pracy spędził na rozmyślaniach o życiu i logice.
Właśnie myślał nad nieskończonością i o miarach. Uznał że nigdy nie będzie mógł zmierzyć siebie z nieskończoną dokładnością, bo taka nie istnieje, bo jest nieskończona. Gdzie tam wojny z Drowami. Mierzenie samego siebie to jest epokowa myśl. -
-
-
-
Naczelny
Postanowił jak najszybciej wydobyć ‐ jeśli się udało, to postanowił schować cenne znalezisko do swojej skórzanej torby. Złodziejem raczej nie chce być, ale przejrzeć w domu ten kawałek nie zaszkodzi.
Tak też zrobił. Świecący się minerał zmotywował go do jeszcze większej aktywności i zaczął kopać jeszcze żwawiej, z ogromną werwą.
Podczas kopania, aby było mu raźniej rozmyślał o właściwościach różnych minerałach, o których usłyszał. -
-
-
Kuba1001
Aby dokładnie mu się przyjrzeć, musiałbyś go dokładnie umyć i wyczyścić, wciąż pokryty jest gliną, przez co nie możesz ustalić nic, poza tym, że spod jej powierzchni wydobywa się na zewnątrz nikły blask, nawet wagi, faktury czy kształtu bryłki, w końcu nie masz pewności ile z tego to glina, a ile ten tajemniczy minerał.
-
-
Kuba1001
Po umyciu i wysuszeniu miałeś do czynienia z minerałem ździebko większym od zaciśniętej pięści, w formie nierównej bryły o chropowatej fakturze. Mimo swojego rozmiaru, jest dziwnie lekki, ma barwę granatową, choć zmienia ją na lazurową, gdy świeci od czasu do czasu, w nierównych odstępach i przez różny czas.