Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Tak. Ale im lepszy weteran, tym będzie więcej wymagał i nie będzie aż tak lojalny.
Skwitował to kiwnięciem głową i na dłuższą chwilę zapadło milczenie. ‐ Gdzie moja kwatera?
‐Albo podzielę się z tobą moją kwaterą… Mówiąc to rozejrzał się po pomieszczeniu, które swoją wielkość miało. ‐Albo z załogą. Chociaż pewnie wolisz pierwszą opcję.
‐ Obojętnie, bylebym mógł się wyspać. ‐ powiedział. ‐ I byleby mi nikt gardła w nocy nie poderżnął.
‐Klient nasz pan.
‐ Czyli…?
‐Nie martw się o życie, bo martwy nie zapłacisz?
‐ Chwytliwe.
‐Trochę.
‐ Więc gdzie ta kwatera?
‐Prawdopodobnie tutaj.
‐ Nie zachwyca.
‐Jak się nie ma, co się lubi…
‐ To się lubi, co się ma.
‐Właśnie.
‐ A jakieś łóżko?
‐A widzisz gdzieś tutaj łóżko chociaż dla kapitana? Nie przepadam za tym, zajmują za dużo miejsca.
‐ Czyli mam spać na podłodze?
Spojrzał na niego, jakby ten pierwszy raz podróżował statkiem. ‐Hamak.
‐ Że co? ‐ spytał i spojrzał an Ciebie, jakbyś jako pierwszy wypowiadał przy nim takie słowo.