Karawanseraj Dunoe
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Zastałeś tam pięciu konnych jeźdźców, z czego każdy odziany był w skórzany kaftan podbity metalowymi płytkami oraz płaszcz i prosty strój podróżny, wszyscy dysponowali też sporymi tarczami, zakrzywionymi mieczami i włóczniami. Właściwie nie mógłbyś wiedzieć, kim są, gdyby nie proporce z godłem Gez powiewającymi na drzewcach ich długich broni. Skoro kawalerii zwykle mieliście jak na lekarstwo, to musiałeś mieć do czynienia ze zwiadowcami, posłami lub gońcami. 
 ‐ Vathkath! ‐ krzyknął jeden, stojący na czele grupy, a później podwinął rękaw swojej szaty, ukazując Ci charakterystyczny tatuaż w kształcie włóczni, jaką oplatały dwie pustynne kobry. ‐ Pamiętasz?
 Początkowo mógłbyś zaprzeczyć z czystym sercem, bo nie pamiętałeś, ale po chwili jak grom z jasnego nieba uderzyły w Ciebie wspomnienia wielu bitw, czysty śmiech i pędzona na boku, pod czujnym okiem oficerów, gorzałka. Czyżby to był ten sam Marbund, Twój stary towarzyszy broni z czasów służby w armii?
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Ether EtherNa tyle długo, że Cię zapomniałem… 
 ‐ I Ty witaj, przyjacielu! ‐ odwzajemniłem uścisk.//No to wstawię tutaj: 
 Ludzie od ludzi przejmują doświadczenia,
 sami budują atomowe schrony,
 w górze, tak że ledwo go dostrzegam
 szybuje ostatni żywy jastrząb.
 Chciałbym być z nim
 tam jest moja kultura,
 tam się rozstrzyga to co mnie dotyka,
 tutaj mój słuch umiera
 przestraszony ciężkim, szybkim rytmem.Wiesz, myślę ‐ tak, upadła moja kultura 
 myślę, że może nigdy jej nie było,
 że wszystko jest jednym wielkim snem
 napędzanym wódką i amfetaminą…
- 
 
