Posiadłość Von Orren'ów
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Muszę wrócić do mojego pana i opowiedzieć mu o wszystkim, a także zebrać odpowiednich Łaków… Potrzebuję przynajmniej czterech lub pięciu dni, nie więcej. ‐ wyjaśnił Bell i odszedł, bo najwidoczniej nie zostało już nic wartego omówienia, acz masz jeszcze czas, żeby go zatrzymać, gdyby jednak znalazła się jakaś sprawa.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Gdy jego pan zezwolił na to skinieniem głowy, rycerz odwzajemnił gest i odszedł z Tobą te kilka kroków dalej, żeby zapewnić choć minimum prywatności, tudzież jej złudne wrażenie.
‐ Tak? ‐ spytał, zakładając ramiona na masywnej piersi. Całemu ruchowi towarzyszył niesamowity chrzęst płyt pancerza. -
-
-
-
Kuba1001
‐ Z dobrych dziesięć lat temu, gdy jeszcze nie miałem tych blizn. ‐ powiedział, pokazując na kilka szram na swojej twarzy, głównie na czole i prawym policzku. ‐ Byliśmy wtedy piękni, młodzi i waleczni, złaknieni złota i przygód… Choć tak po prawdzie to on te dwa pierwsze, a ja resztę… Zarzekał się, że nigdy nie był Magiem, ale miał wiele dziwnych ksiąg, a to co robił podczas walki i poza nią nie mogło być dostępne dla jakiegokolwiek śmiertelnika… Świetnie grał w karty, miał łeb równie twardy, jak Orkowie czy Krasnoludy, potrafił pisać i śpiewać ballady, grać na lutni, a jednym skinięciem dłoni sprawiał, że każda wskakiwała mu na kolana… Taaak, to były czasy. Ale później wpakował się w jakieś gówno po zęby trzonowe i odszedł. Odtąd go nigdy więcej nie widziałem.
-
-
-
-
-
-