Posiadłość Von Orren'ów
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Im wyżej, tym więcej pierścień tracił mocy, a że dziś już go sobie poużywałeś, to było to ledwie osiem metrów. Energii starczyło Ci jeszcze na pochwycenie głazu w locie i bezpieczne ustawienie go na ziemi, później zaś jego zasoby wyczerpały się, a więc na dziś koniec zabaw z artefaktem, choć i tak cały ten dzień chyli się ku końcowi.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Zdecydowanie, od teraz musisz za każdym razem iść za nosem w wypadku wątpliwości, bowiem trafiłeś na stołówkę, gdzie pożywiała się służba, strażnicy, szlachcic ze świtą, Rivert i najemnicy, a więc wszyscy mieszkańcy posiadłości, którzy zasiedli przy wielu osobnych stołach, gdzie gościły różne polewki, warzywa, owoce, grzyby, chleb, ale przede wszystkim smażona jajecznica z wielką ilością boczku, która była w centrum zainteresowania jedzących.
-
-
Kuba1001
Ach… Piękne, piękne czasy, które już nie wrócą… Pomyślałbyś wtedy, że będziesz najemnikiem i skrytobójcą takiego formatu oraz uzurpatorem na tron czarnego Słońca?
Tak, zdecydowanie lepiej byłoby przysiąść się do nich już z jedzeniem, żeby nie odchodzić w tym celu od stołu, przy którym miejsc nie brakuje. -
Vader0PL
Nigdy w życiu, ale po to się żyje, by sięgać po więcej. I tak miał wielkie szczęście, że nie był wieśniakiem, lecz… no właśnie, kim? Odludkiem? Pomocnikiem Zielarza? Chłopcem na posyłki? Myśliwym? A może… nikim?
Zbliżył się do zdołu, z którego chętnie przygarnął na talerz małą porcję jedzenia, a później dołączył do znajomych.
‐I jak tam dzionek mija? -
Kuba1001
Właściwie to gdyby nie bycie chłopcem na posyłki najpewniej nigdy byś tu nie trafił, a przynajmniej nigdy nie dowiedziałbyś się tak wiele o swoim ojcu…
Najemnicy przy stole odpowiedzieli w różny sposób, ale na ogół wyszło to samo, czyli że jakoś leci.
‐ Kiedy kuwa idziem się napidalać? ‐ zapytał Ork, który jako jedyny oderwał się na dłużej od talerza, żeby zacząć rozmowę z Tobą. ‐ Pieolca idzie tu dostać, tak tu kuwa spokojnie jest.