Posiadłość Von Orren'ów
-
-
Kuba1001
Zdecydowanie, od teraz musisz za każdym razem iść za nosem w wypadku wątpliwości, bowiem trafiłeś na stołówkę, gdzie pożywiała się służba, strażnicy, szlachcic ze świtą, Rivert i najemnicy, a więc wszyscy mieszkańcy posiadłości, którzy zasiedli przy wielu osobnych stołach, gdzie gościły różne polewki, warzywa, owoce, grzyby, chleb, ale przede wszystkim smażona jajecznica z wielką ilością boczku, która była w centrum zainteresowania jedzących.
-
-
Kuba1001
Ach… Piękne, piękne czasy, które już nie wrócą… Pomyślałbyś wtedy, że będziesz najemnikiem i skrytobójcą takiego formatu oraz uzurpatorem na tron czarnego Słońca?
Tak, zdecydowanie lepiej byłoby przysiąść się do nich już z jedzeniem, żeby nie odchodzić w tym celu od stołu, przy którym miejsc nie brakuje. -
Vader0PL
Nigdy w życiu, ale po to się żyje, by sięgać po więcej. I tak miał wielkie szczęście, że nie był wieśniakiem, lecz… no właśnie, kim? Odludkiem? Pomocnikiem Zielarza? Chłopcem na posyłki? Myśliwym? A może… nikim?
Zbliżył się do zdołu, z którego chętnie przygarnął na talerz małą porcję jedzenia, a później dołączył do znajomych.
‐I jak tam dzionek mija? -
Kuba1001
Właściwie to gdyby nie bycie chłopcem na posyłki najpewniej nigdy byś tu nie trafił, a przynajmniej nigdy nie dowiedziałbyś się tak wiele o swoim ojcu…
Najemnicy przy stole odpowiedzieli w różny sposób, ale na ogół wyszło to samo, czyli że jakoś leci.
‐ Kiedy kuwa idziem się napidalać? ‐ zapytał Ork, który jako jedyny oderwał się na dłużej od talerza, żeby zacząć rozmowę z Tobą. ‐ Pieolca idzie tu dostać, tak tu kuwa spokojnie jest. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Nie wniosło to nic nowego do zasobu Twoich mocy, ale przynajmniej utrwaliło wszelkiej maści zaklęcia i inne właściwości pierścienia oraz pozwoliło na zebranie wokół siebie (rzecz jasna, w bezpiecznej odległości) sporej grupki widzów, zarówno służby, jak i żołnierzy z samym Fulko na czele, oraz najemników z Twojej i Riverta bandy.
-
-
-
-
Kuba1001
//Pewno.//
Minęło tych kilka dni i wreszcie, o świcie, możecie się zbierać. Ty, Rivert, Wasi najemnicy, dwudziestu żołnierzy szlachcica (i pięćset sztuk złota na łapówki i tym podobne akcje) i aż trzydziestu Łaków pod wodzą Bella… Tak, jest to siła, z którą trzeba się liczyć, zwłaszcza że Magia zdaje się być po Waszej stronie, w końcu masz pierścień, a z jego pomocą możesz wchłaniać wrogie czary. Tak zdobytą energię możesz oddać na zewnątrz, w formie mocniejszego pocisku czy czegoś w tym guście, albo wykorzystać do zasilenia pierścienia. Ponadto masz dostęp do takich zdolności jak telekineza w różnych formach, od przenoszenia obiektów, po wywoływanie na nich szkód, na przykład miażdżenie, lub posyłanie niewidzialnej wiązki kinetycznej, aby ta przewróciła przeciwnika lub coś w tym guście. Na pewno pozwala on na jeszcze więcej, ale nie zdołałeś wydrzeć mu wszystkich sekretów.
‐ No, więc jaki mamy plan? ‐ zapytał Rivert podczas narady z Tobą, dowódcą żołnierzy szlachcica i Bellem, kilkanaście metrów od gotowych do wymarszu sił. -
Vader0PL
‐Szkieletor się bardzo przyda. Mamy dwie drogi do wyboru: cicha i agresywna. Ta pierwsza jest oczywista, czyli dostajemy się do miasta z użyciem łapówek, a następnie zbliżamy się do pałacu Księcia Czarnego Słońca. Wtedy też nasza armia ze Szkieletorem wywołuje atak na bramę, żeby odciągnąć część sił z pałacu. A my wkraczamy i kierujemy się do Viga, by go zgładzić, podobnie jak jego sojuszników. Druga, agresywna. Ta będzie natychmiastowym atakiem na bramę, a następnie na pałac. Trudna droga, gdyż wszyscy będą przeciwko nam, ale Szkieletor jest antymagiczny. Jednakże, jeżeli Vigo spróbuje uciec…
-
Kuba1001
‐ Problem jest taki, że dywersja przy bramie nic nie da. ‐ powiedział Rivert z przekonaniem. ‐ Może i straż miejska jest na garnuszku Czarnego Słońca, to jednak Vigo ma małą, prywatną armię, która nigdy nie opuści pałacu, nawet jeśli Kartel przyszedłby z oblężeniem. A jeśli już, to wyszliby razem z szefem.