Posiadłość Von Orren'ów
-
- To podobno ostatnia robota i w końcu dadzą nam trochę wytchnienia, ale kto wie jak będzie naprawdę? To, że odhaczymy szlachtę z listy wrogów Cesarstwa nie znaczy, że nie będzie nikogo innego, bo będzie na pewno. Zresztą, gość kumał się z Czarnym Słońcem, jeśli ten nowy Vigo, o ile rzeczywiście jest jakiś nowy Vigo, ma jaja, to wystawi za głowy nas wszystkich ładne sumki.
- Za moją nie mniej niż tysiąc złota, nie jestem wart mniej.
- Więcej też nie. -
Nasłuchując ich rozmowy, próbowała osiągnąć jakiś ostateczny wniosek, wiedziała już, że ci ludzie są przeciwko Czarnemu Słońcu i najpewniej napadną na posiadłość, jednak ludzie z posiadłości nie wydawali się być z Czarnego Słońca. Chwilę później, potrząsła głową, jakby chciała przestać się nad tym zastanawiać, bo najważniejsze dla niej było znalezienie Verofa, misja mogła poczekać.
-
Rozmawiając jeszcze chwilę, mężczyźni odeszli, najpewniej dalej, trasą ustalonego patrolu, a po chwili ich głosy i kroki ucichły.
-
Wychyliła głowę z kryjówki, żeby się rozejrzeć i sprawdzić, czy będzie mogła iść bezpiecznie dalej, po czym wyruszyła w stronę obozu Łaków.
-
//Twoja postać nie do końca wie, kim są ci ludzie, których obóz napotkała, ale na pewno nie Łakami. Także masz na myśli właśnie ich obóz czy chodzi ci o udanie się do siedziby Łaków i Maga, któremu twoja postać służy, niedaleko Gilgasz?//
-
//z tego co czytałam wcześniej, to Verof pobiegł poinformować Łaki, które ich tu przyprowadziły i rozbiły obóz niedaleko ._.//
-
//Aaa, w tym sensie. Zapomniałem o nich, ale jasne, wszystko się zgadza.//
Choć miałaś wrażenie, że ciągle cię ktoś obserwuje, dotarłaś do obozu Łaków bez przeszkód. Zajęci byli przygotowywaniem posiłku, niektórzy czyścili broń lub inny ekwipunek, jeszcze inni stali na warcie, To właśnie oni pierwsi cię zauważyli i doprowadzili do przywódcy tej grupki, największego z Łaków (choć wszyscy byli postawni i wysocy), tak jak pozostali o rudych włosach, ale wyróżniała go spośród reszty bujna broda. -
Choć czuła się onieśmielona rozmiarem przywódcy Łaków, powoli i niepewnie podeszła do niego.
-B-był tu może Verof? Pobiegł do was już dawno temu, ale nie wrócił… -
Zaprzeczył ruchem głowy.
- Nikt się nie pojawił. A czemu miałby? I co ty tu robisz? Jest coś, o czym powinniśmy wiedzieć? -
-Verof miał wam coś powiedzieć, ale to już nieważne… - Zacisnęła pięści i spojrzała Łakowi w oczy. - Niedaleko jest jeszcze jeden obóz, było tam z kilkadziesiąt osób. Usłyszałam rozmowę dwóch z nich, mówili coś o zabijaniu dla cesarza i że to jest ich ostatnia robota. To na pewno oni porwali Verofa!
-
Pokiwał w milczeniu głową, drapiąc się po bujnej brodzie.
- Jest nas za mało, żeby zaatakować ich obóz. Możemy liczyć na pomoc szlachcica z dworku i jego ludzi? -
-Wszyscy są tam teraz pijani, pewnie nawet mnie nie posłuchają… Albo wyśmieją.
-
- Powiedz dokładnie, gdzie jest ten obóz, a później udaj się tam i obserwuj tych ludzi. Gdyby zrobili coś niepokojącego lub wyruszyli, daj nam znać od razu. My zwiniemy obóz i poszukamy twojego przyjaciela, nasza misja tutaj się kończy.
//Nie musisz szukać informacji w poprzednich postach, gdzie ten obóz jest, po prostu napisz, że pokazałaś im, gdzie to jest, żeby nie przeciągać.// -
Wytłumaczyła im najlepiej jak potrafiła, gdzie znajduje się ten obóz i poszła go obserwować w ukryciu, tak jak jej rozkazał Łak.
-
Jeszcze nim opuściłaś ich obóz, zaczęli szykować się do wymarszu. Ty zaś dotarłaś pod obóz tajemniczych jeźdźców bez trudu, jednak od momentu twojej ostatniej wizyty sporo się zmieniło: ludzie składali namioty, pakowali je na końskie grzbiety, gasili ogniska, sprawdzali ekwipunek, a więc krótko mówiąc szykowali się do drogi. Jak mogłaś się łatwo domyślić z poprzednich rozmów i zdobytych informacji, najpewniej w kierunku posiadłości von Orrenów.
-
Rozejrzała się znów za Verofem, może tym razem, kiedy najeźdźcy zbierali się do drogi, byłaby w stanie go znaleźć.
-
Nie widziałaś go nigdzie, więc albo był w którymś z wciąż stojących namiotów, albo gdzieś poza obozem, o ile w ogóle został przez tych ludzi schwytany.
-
Upewniła się, czy byłaby w stanie zajrzeć do niektórych namiotów. Jeśli tak, to podkradła się do nich i sprawdziła, czy jest w nich Verof.
-
Miałaś spory potencjał do skradania się, a oni byli zajęci przygotowaniami do wymarszu, więc udało ci się podkraść na tyle blisko, aby wejść chyłkiem do jednego z namiotów. Nie znalazłaś tam jednak nic poza podróżnymi zapasami jedzenia i wody dla ludzi oraz ich koni.
-
Jeśli było to możliwe, to sprawdziła resztę namiotów, żeby się upewnić, że nie ma w nich Verofa.