Las Krathusa
-
Kuba1001
‐ Pić. ‐ odparł krasnolud i wcielił słowa w czyny, pociągając solidny łyk alkoholu z piersiówki.
‐ Mam kilku przyjaciół, których z chęcią odwiedzę. ‐ odrzekł Elf i bez słowa dalszych wyjaśnień wyszedł z karczmy.
‐ Zostaliśmy sami. ‐ mruknął Kir i zmarszczył brwi, ale zaraz jego twarz rozjaśnił szczery uśmiech. ‐ Masz ochotę zwiedzić elfickie miasto? Z góry mówię, że może nie być drugiej okazji.
‐ Pfffy… Krasnoludzkie miasto, to byłoby dopiero coś! ‐ powiedział Ambur znad swej piersiówki. ‐ Wielkie kopalnie, wielkie kuźnie, wielkie skarbce… A nie jakieś ku*wa drzewa i pie**olona dzicz. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Jak mogłaś się spodziewać, i w elfickich miastach znajdował się tam rynek i różne użyteczne budynki, ale również gigantyczny ogród, mały strumień i przypominający obelisk zegar słoneczny, a wszystko upiększają kwiaty i inne rośliny zielne w kompozycjach różnych wzorów geometrycznych i tym podobnych.
-
-
-
Kuba1001
‐ To tak jakby symbioza, a przynajmniej ja to tak rozumiem. Mędrzec może wytłumaczyłby Ci to lepiej, w końcu jest Elfem… Wracając, sądzę, że Elfy tak bardzo szanują, chronią i pielęgnują rośliny oraz umożliwiają im wzrost, rozwój i zasiedlanie nowych obszarów dlatego, że bez nich nie mieliby nic: Materiałów na budowę domów lub samych domów na drzewach, sporej części pożywienia ich z jadłospisu… Ba, nie mieliby z czego wytwarzać broni, a bez broni nie mieliby ubrań, mięsa i wielu innych…