‐ Wy dwaj! ‐ wskazała swym łuskowatym palcem na parę zagarniętą z powozu. ‐ Zajmijcie się skrzynia, a ja będę w tym czasie regulować rachunek. ‐ spojrzała na magów. ‐ Ile?
Sto sztuk złota to w dzisiejszych czasach tyle co nic… ‐ pomyślawszy to dobyła sakiewki i odliczyła odpowiednią sumę, po czym wręczyła ją magowi rumu, a następnie oznajmiła.‐ Przelicz sobie indywidualnie człowieczku.
Z uwagi na to, że rachunek został uregulowany, a skrzyniami mieli zająć się wyznaczeni do tego ludzie to Sassessass wróciła do swojego powozu i czekała aż jej służący załadują cały towar.
Fanny na swoim wiernym i kradzionym, znaczy pożyczonym wierzchowcu dotarła do siedziby.
*Gdzie jest alkohol?! Co to za siedziba alkoholików bez alkoholu? *
Wjechała na swym rumaku do środka.
‐ Ja nie wnikam jakim zawodem trudniła się twoja gruba i ociężała matka! ‐ wyśmiała krasnoluda. ‐ Dobra, dosyć tych żartów karzełku, daj mi przejechać.