Siedziba Magów Rumu.
-
-
Kuba1001
Vader:
Dotarłeś w okolice siedziby Magów Rumu, co podpowiedziało Ci, że tych kilku ludzi i Elfów, którzy śledzili Cię zaroślami od jakiegoś czasu nie są na szczęście bandytami, ale zakontraktowanymi przez nich najemnikami. Niemniej, dwóch takich, ściślej mówiąc to opierający się na dwuręcznym toporze Krasnolud w rogatym hełmie i pancerzu płytowym oraz uzbrojony w dwa miecze człowiek w kolczudze i stożkowym hełmie zatrzymali Cię tuż przed wejściem, na czymś, co przypominało Ci jakiś punkt kontrolny wszystkich wchodzących i wychodzących.
‐ Z kim mamy przyjemność? ‐ spytał człowiek tak uprzejmie, jak tylko pozwalała mu na to wypłata od Magów.
‐ Na handlarza to Ty mi raczej nie wyglądasz. ‐ mruknął brodacz i skupił na Tobie zmrużone oczy. -
-
-
-
Kuba1001
‐ Jakiej znowu góry? ‐ zapytał ponownie, najwidoczniej nie wiedząc, kiedy wymawia się wielką literę, a kiedy nie, za co nie można go winić, to w końcu prosty, brodaty najemnik, który pewnie zaciągnął się tu dla uroków chlania, które było częścią jego wypłaty. Niemniej, drugi strażnik jedynie przyglądał się Waszej wymienia zdań, nie mając większej ochoty na jakąkolwiek interwencję.
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Idź po szefa. ‐ powiedział do Krasnoluda drugi wartownik, nie mając zamiaru sprawić, żeby przez jego brodatego kompana coś się jebło. Ten już otwierał usta, aby kontynuować rozmowę z Tobą, ale pospiesznie je zamknął, zmełł w ustach przekleństwo w rodzimej mowie i ruszył do budynku Magów Rumu, aby przyprowadzić tego, którego człowiek określił mianem “szefa.”
-
-
Kuba1001
Minęło trochę czasu, ale wkrótce wrócił Krasnolud, a z nim wysoki mężczyzna w średnim wieku, odziany w pełny pancerz płytowy, z odsłoniętą jedynie twarzą, która bardziej przypominała ogorzałą i poprzecinaną zmarszczkami oraz bliznami twarz weterana wojennego, nie Maga Rumu, więc był to pewnie dowódca najemników chroniących ich placówkę.
‐ Zostałem upoważniony przez naszego pracodawcę do odebrania i odczytania tego całego zaproszenia od Ciebie. ‐ wyjaśnił, od razu przechodząc do rzeczy i wyciągając opancerzoną dłoń. -
-
-
-
Kuba1001
Właściwie to był o dobre kilka centymetrów niższy, ale opancerzone buciory, które miał na nogach, dodawały mu ich wystarczająco, abyście mogli uchodzić za równych i mógł Ci patrzeć w oczy podczas odbierania zwoju, który przypiął do pasa.
‐ Coś jeszcze? ‐ zapytał, będąc gotowym na odejście w chwili, gdy zaprzeczysz, aby jak najszybciej przekazać dokument swojemu przełożonemu. -
-
Kuba1001
Westchnął i burknął coś pod nosem, a później odszedł, zostawiając Cię z gburowatymi strażnikami, którzy tym razem postanowili jednak siedzieć cicho. Wrócił po jakimś kwadransie.
‐ Mój pan stawi się, jeśli będzie taka konieczność. ‐ wyjaśnił opancerzony najemnik i ponowił pytanie: ‐ Coś jeszcze? -
-