Zniszczyłeś kolejnych czterech jeźdźców i tyle samo wierzchowców. Jeden z ocalałych zaatakował frontalnie, celując lancą w Twoją pierś, a drugi nadjechał z boku, zamachują się jednoręcznym mieczem.
Odskakiwanie od lancy mija się z celem, więc wystarczy odskoczyć na bok i atakujący mieczem już będzie bezużyteczny zważywszy na lancę, obrócił się jeszcze w ich stronę i wykonał cięcie od góry by zaatakować tego z lancą.
Faktycznie, obaj popsuli sobie szyki, a Twój cios pozbył się jeźdźca. Po jego zniszczeniu również wierzchowiec zamienił się w stertę kości. Ten z mieczem zaatakował ponownie, tnąc na wysokości Twojej szyi.
Cięcie pozbawiło go wszystkich czterech nóg za jednym razem. Poleciał on jeszcze trochę, a później rozbił się o ziemię ze swoim jeźdźcem, a ich kości połączyły się w jedno na jednej, bezkształtnej stercie.
W takim razie pobiegł w stronę najbliższych przeciwników by zadać im jakiś cios ze swojej glewii, możliwie starał się pomóc tym, którzy tego najbardziej potrzebowali.
Postanowił zatem nieco pomóc tym pikinierom, bo ci mogą mieć nieco większe trudności z walką z nieumarłymi, spróbował nałożyć nieco magii światła na groty ich włóczni czy ostrza mieczy.
‐To się liczy jako pomoc w zabójstwie.‐ Powiedział do siebie, po czym posłał jeszcze kilka pocisków z magii światła w stronę uciekających kawalerzystów.