Musi się przyzwyczaić. Szkoda, że mało też wiedział o sposobie przetrwania w tych warunkach. No nic. Ma metodę. Będzie patrzeć co krasnoludy robią i po nich powtarzać… no może poza chlaniem.
Głównie to oni chlali, choć rozpalili też spore ognisko i otoczyli je głazami, aby wiatr go nie zgasił, zebrali także zapas drewna na opał, żeby nie łazić po nocy i nie kusić różnych potworków, które też akurat wyszły coś przekąsić.
W końcu przysiadła się też reszta Twoich kompanów, wtedy Krasnoludy odeszły do namiotów lub też nakarmić Wku*wy, a przy ognisku został tylko jeden, smętnie pociągając raz za razem z flaszki.
‐ Ch*jowa pogoda, nie? ‐ zagadnął Was niespodziewanie Krasnolud. Jakoś nie możesz być pewien czy jest to przejaw sympatii czy efekt syndromu pustej flaszki.