‐ Dobra… możemy wracać do chlania i oczekiwania !‐ stwierdził siadając znowu na swoim miejscu, starał się ogarnąć o czym gada się przy stole żeby zaraz włączyć się do dyskusji‐.
Wszyscy obecni snuli domysły, jak może być w tym nowym, nieznanym świecie, więc mogłeś wyprowadzić co niektórych z błędu, a innych utwierdzić w przekonaniu.
Po czym…dopowiedział o mutagenistach i możliwości nauki oraz… rozszerzenia ich rasy. Był to temat kontrowersyjny bo wszyscy znali proces przemiany, ale żeby nie zepsuć humorów dopowiedział o nekromantach, demonach oraz goblinach które w tych stronach także nie występowały.
I tak też Wulfryk zanurzył się po raz kolejny w tłum żeby przysłuchać się nowym rozmowom czy czasem coś od siebie do nich wtrącić. Ot tak chciał spędzić ten dzień w którym nic nie musiał robić.
Czyli tradycyjne ozdabianie, i to smok… czyli że rzeczywiście powierzyli mu dowództwo nad małym wypadem. Przyglądał się ich pracy a gdy zawiesili już znak przeskoczył na drugą łódź i rozpoczął poszukiwania jej kapitana.
‐ Sku*wysyny nigdy nie robią tego co trza, co nie ?‐ a gdy już się odwrócił wyciągnął do niego rękę ‐. Wulfryk jestem, będę tym naszym atakiem dowodził.