Tak też wolnym ruchem ręki ciężko przesunął się do przodu sięgając po już prawie pusty dzban…już trzymał rączkę…już miał go podnieść i obalić gdy moce zawiodły a on…przegrał upadając na stół, a i z owym upadkiem brak przytomności nadszedł w parze.
‐ A jakże! ‐ podchwycił i zaczął intensywnie mrugać swoim okiem. ‐ Płyniemy?
‐ Nie tak od razu, bo przecież po tylu kuflach wygląda jak półżywy. Albo półmartwy, jedno z dwóch.
‐ Teraz twoja rola…ja po prostu tutaj siądę i ten…‐ stwierdził sięgając do wody aby pochlapać sobie nią twarz i orzeźwić się, gdy to zrobił ruszył raczej niepewnym krokiem ku przodu statku aby przysiąść tam obserwując załogę ‐.