‐ Ruszymy za naszą armią i ruszymy w górę ogniwa dowodzenia aż do Generała… przejmiemy armię, zemścimy się na tych którzy chcieli mnie zabić…i sprawimy że życie Mrocznych Elfów stanie się torturą.
Ten skinął rogatym łbem i ruszył pierwszy, później niedawno uwolnieni niewolnicy, Wy i jego okazały kompan.
Szliście dość długo, a zatrzymaliście się dopiero na skraju Mrocznej Puszczy.
‐ Tu nasze drogi się rozchodzą. ‐ powiedział. ‐ Dobrze było walczyć u Waszego boku. Liczę, że kiedyś znów się spotkamy, szlachetne Worgeny.
Po tych słowach odszedł, podobnie jak pozostali, idąc skrajem Puszczy.
Strażnik w kozackim stylu pojawił się na samym środku głównego placu w Menzo… eh…no, pojawił się wciąż trzymając swą wielką rękę na ramieniu Krasnoluda.
Spodziewał się ciekawszej reakcji ze strony Mrocznych Elfów gdy pojawił się w ich tajemnym mrocznym mieście, ale skoro nic ‐ no, to ruszył ku jakiejś tawernie, oberży czy czymkolwiek gdzie mógłby spotkać licznych Mroczniaków.