W takim razie powoli zbliża się do boksu, gdzie znajduje się tamten jaszczur… Wiedziała, że one nie są jak z bajek dla małych ludzi, gdzie by go dosiąść trzeba się z nim zaprzyjaźnić… Nie, tutaj trzeba mu pokazać, kto tutaj rządzi.
To były raczej myśli, ale… No to nadal podchodzi do niego zachowując całkowity spokój… Jakby ocenić teraz stan jej umysłu to to coś pomiędzy radością a gniewem.
W tej chwili lekko się zawahała, jednak po krótkim momencie dalej szła do niego sprawdzając, czy uda jej się go dosiąść… A raczej najpierw założyć siodło.
Ona jednak nie należy do tych, co łatwo dają za wygraną i tym razem przy wejściu nie zrobiła tego normalnie… Raczej wskoczyła na niego od tyłu (bo przeskakiwanie nad w pełni uzębioną paszczą to szaleństwo) Jednocześnie mocno trzymając się siodła, czy co tam miała pod ręką.
Stara się ułożyć w taki sposób, by mogła być wyprostowana, jednak nadal trzyma się mocno próbując też złapać za lejce… O ile było to wcześniej przygotowane, bo nie pisałem, że i to zakładała.
Nie miała niczego takiego przy sobie, a jej paznokcie nie mogły znaleźć punktu zaczepienie na gładkich łuskach jaszczurów, podobnie jak place i same dłonie.
No to tym razem trzeba założyć i lejce, jednak trzeba to robić ostrożnie, ponieważ zbliżanie się do tej paszczy grozi śmiercią, więc robi to zarówno ostrożnie jak i szybko
Na ogół ostrożność i szybkość nie szły w parze, ale w przypadku Mrocznych Elfów było inaczej, więc udało jej się założyć lejce bez straty dłoni, palca czy innego fragmentu ciała, z którym głupio byłoby się rozstać.