Ta, aż jaja klekoczą. Niemniej, wróciłeś, ale nim porządnie wygrzałeś dupsko, wkroczył znów zimne powietrze, a z nim już nie chłop, ale Twój wielki kolega o szlacheckiej krwi.
‐ Czyli wiesz już o ataku? ‐ spytał zdziwiony, ale zaraz machnął ręką i zasiadł na fotelu przy kominku. ‐ Mniejsza. Niedługo ruszacie. Musimy uprzedzić te zielonoskóre poczwary, zanim po zwiadowcach poślą wojowników.
Cała ferajna najemników i giermków już się zebrała, a wspierało ich trzech wieśniaków, sądząc po braku uzbrojenia i opancerzenia, zapewne zwiadowców. Na sam koniec dołączył do Was i wielki szlachcic, zapewne w celu obcięcia kilku orkowych łbów i przejęcia dowodzenia nad wyprawą.