I tym sposobem zostało ich zaledwie kilku. Bez wsparcia łuczników obrona się załamała i Krasnoludy weszły w Gobliny jak w masło. Większość zginęła, część uciekła i tylko nieliczni walczą.
A jednak to zrobiły.
‐ Pewnie chciały nas napaść pierwsze, albo spieszyły na pomoc tym, których rozgromiliśmy wcześniej. ‐ wysnuł przypuszczenie szałojownik, gdy podszedł do Ciebie. ‐ A Ty co o tym sądzisz?
‐Dokładnie, nam teraz wypada pokonać resztę tych goblinów… Może jedni będą na tyle rozważni, by się poddać czy też przygotować zasadzkę atakując nas w kilku.
‐ A daj Ty spokój. ‐ powiedział i machnął ręką. ‐ My idziemy opić sukces. Wilkołaki nas wyręczą. Gwarantuję Ci, że żaden Goblin nie dożyje świtu. Poza tymi, co są po naszej stronie, rzecz jasna.
‐ To ziemia naszych ojców, dziadów i pradziadów. A poza tym, o ile powierzchnia nie zachwyca, to pod ziemią mamy spore bogactwa, które zaczniemy wydobywać bez problemów, gdy staniemy się tu panami.
‐ Mają swoich Magów, swoją broń, swoje artefakty. Do tego potwory i Nieumarli na zawołanie. A że nie ma tu wiele zwłok, to zamiast ilości idą przede wszystkim w jakość.