‐Cóż, nic więcej nie znajdę.‐ Powiedział do siebie, a następnie wzleciał wysoko w powietrze i pamiętając trasę, którą poruszał się pod ziemią, poleciał w stronę swoich sprzymierzeńców.
‐Niestety, jaskinia była połączona w kilku miejscach z powierzchnią, więc ostatnia z tych bestii najpewniej uciekła jednym z nich. Po drodze tylko leżę znalazłem, puste…
Oghren (bo załóżmy, że do niego to mówiłeś) skinął głową.
‐ Tamci dwaj nie żyją, ja się jakoś trzymam, Goblin walczy o życie, a ten cholerny mieszaniec pewnie się wyliże.
‐Problem był taki, że nie. Jakby były to tylko marionetki w czyjejś ręce albo stwory kamuflujące swoją energię, co w obu przypadkach jest dosyć dziwne.
‐ Trzeba nam zebrać siły i czekać na pełnię księżyca, wtedy atakujemy Wampiry, a później zostaną tylko ludzie i po sprawie. Rzecz jasna Ty dostaniesz swoją dolę.
//Są już w obozie czy nadal do niego zmierzają?//
‐Mam pytanie, czy istnieje sposób na to, żeby wilkołak podczas pełni stracił nad sobą kontrolę i zaczął atakować wszystko co się rusza? Bo wolałbym, by wampiry nie posiadały czegoś co mogłoby to uczynić.