Cisza była nieco niepokojąca, ale też raczej nie powinna być czymś dziwnym, na co Stalowym dwóch kurierów wysyłanych jednocześnie, pozostaje jakoś czekać na to co zaczną robić krasnoludy z środka.
Ziemiankę opuścił Goblin, wycierając dłonie o ubranie.
‐ Temu, co dostał włócznią się rana otworzyła. ‐ odparł, wskazując na ziemiankę. ‐ Trzeba ją było zalać bimbrem i opatrzyć.
‐Niektórzy przyłożyliby rozżarzoną stal do rany, by przynajmniej bardziej nie krwawiła i jakoś się goiła. Miejmy nadzieję, że obędzie się bez strat przy takiej misji.
Skinął głową i pobiegł po jakiegoś Krasnoluda, aby z nim udać się po ten miecz. W sumie nic dziwnego, sam by go raczej tu nie przyniósł, to tylko Goblin.
Poszło sprawnie, zaś klinga miecza rozgrzała się do czerwoności. W czasie, gdy Krasnolud trzymał miecz, Goblin poszedł do ziemianki i z innym brodaczem wyprowadził rannego.
Cóż, on tylko w tym pomógł, ale przynajmniej się chłop nie wykrwawi. No to teraz chyba będą czekać do wieczora, może jeszcze ktoś będzie przejeżdżał tą nieszczęsną drogą.
No to cała wesoła ferajna może już spokojnie wrócić do górskiej kryjówki. Pewnie teraz na niego spadnie odpowiedzialność za takie pojmanie kobiety zamiast jej zabicie.