Jedni Paladyni również się niecierpliwili, ale reszta postanowiła poświecić ten czas na sprawdzenie ekwipunku, medytację lub najzwyczajniejszy w świecie odpoczynek.
Medytujący paladyn to pewnie iście ciekawy widok, zwykli tak mnisi najwyżej robić. Postanowił wyjąć z końskiej juki osełkę, którą miał zamiar naostrzyć swoją glewię.
Udałeś się i tam i armia ruszyła. Najwidoczniej wcześniejsza operacja z Magią Wrót nieco osłabiła Mistrza Gildii Magów, więc przynajmniej część trasy do Heresh musicie pokonać pieszo.
Drewniane domy spalone, a kamienne jeszcze stoją; gdzieniegdzie leżą kości lub widać plamy krwi. A na środku miasta ustawiono coś na kształt stosu pogrzebowego. Dawno się spalił, więc nie możesz poznać ciał, które tam spłonęły.