Jeszcze żył, choć bez profesjonalnej pomocy medyka lub Maga ten stan zbyt długo się nie utrzyma. Tymczasem czwórka siedzących najbliżej wojaków od razu podbiegła do Ciebie.
Widzisz zwykłych ludzi, najpewniej chłopów, karczujących las siekierami. Powalali oni dorodne drzewa, obrabiali z gałęzi i pchali ku pobliskiej rzece lub wozom zaprzęgniętym w woły. Jednak na pewno nie oni urządzili tak Twego podwładnego.
Uniósł swój głos na tyle, by słyszeli go drwale. A po wielu latach dowodzenia oddziałem dało się wyszkolić głos do odpowiedniego tonu.
‐Drwale! Odejdźcie z Waradasaru i zostawcie jego drzewa w spokoju, lub wystawcie swoich wojowników do walki z jej obrońcami!