Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Mówiłeś o zabiciu mnie… ‐ powiedziała zdenerwowana.
‐ Wiesz za dużo. ‐ odrzekł i zrobił krok w Twoją stronę.
Nalał goblinom do kufla piwa, po czym podał owe kufle.
Dziewczyna bardzo się trzęsła i nie mogła zrobić nawet jednego kroku i upadła. ‐ A‐ale ja nic nie zrobiłam… ‐ powiedziała chrypliwym głosem.
Bóbr: Ci, rzecz jasna, zaczęli pić. Taczka: Ork wzniósł ostrze topora w górę, ale ostatecznie zrezygnował z tego i uderzył Cię jego płazem w głowę.
Zemdlała.
Owszem, zemdlała. Obudziła się w tym samym pokoju, ale jedyną różnicą było kilka rzeczy: Nogi miałaś związane w kostkach, pod kolanami i w udach, a ręce w nadgarstkach i pod łokciami. Na dodatek usta były zakneblowane.
Rozejrzała się, żeby zobaczyć, czy któż jest w pokoju.
Nie, byłaś sama.
Trochę się uspokoiła, chociaż nadal się bała i była zdezorientowana, przez co nie mogła się skupić na ucieczce i jedyne co robiła to się miotała.
Nie dało to wiele, więzy były solidne.
Mimo, że potrafiła magię ognia na tyle, żeby wydobyć iskry, to nie udawało się to w tym momencie. Więc przyszło czekać.
//Właściwie to ode mnie zależy, czy się udaje, czy nie.// Więc czekała.
//Ok.// Valeria poczuła ból głowy, ale nie mogła sobie przypomnieć, co się stało. Zaczęła krzyczeć.
Przez knebel zamiast krzyków wyszły Ci jedynie ciche jęki.
Dziewczyna westchnęła i po prostu się zdrzemnęła.
‐Będzie was więcej?
Bóbr: ‐ No. ‐ potwierdził ten sam Goblin, sącząc piwo. Taczka: Przez ból i więzy nie udało Ci się to.
Czekała na to, co się wydarzy.
Jakoś nie działo się nic. //Póki co czekamy na Bobra, więc możesz wstrzymać się z odpisami, jeśli nie masz pomysłu.//