Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Po szramach i ranach pomyślał że to jakiś najemnik albo żołnierz. Pomyślał że może się przydać jego pomoc, ale najpierw niech zje posiłek… ‐ Wrócił zza ladę i czekał na powiadomienie kucharzy o tym, że jedzenie zostało zrobione.
Zajął się jedzeniem swojego posiłku.
Vader: Zjadłeś. Bilo: Piłeś. Bóbr: Dania gotowe.
W takim razie robił to dalej aż kufel stał się pusty po czym rzucił swój topór na stół . ‐ Ma ktoś tego kamyka co się nim ostrzyło ?‐ rozejrzał się po swoich ‐. Swój gdzieś podziałem .
W takim razie robił to dalej aż kufel stał się pusty po czym rzucił swój topór na stół .
‐ Ma ktoś tego kamyka co się nim ostrzyło ?‐ rozejrzał się po swoich ‐. Swój gdzieś podziałem .
Po skończonym posiłku dopił piwo i wyszedł wraz z całym swoim dobytkiem.
Vader: //Zmiana tematu. Zacznij w mieście Hammer.// Bilo: Jeden z Mutantów pogrzebał trochę w małej torbie, którą nosił po czym podał Ci osełkę.
‐ Dzięki .‐ stwierdził po czym zabrał się do ostrzenia ‐. //Może Baron ;v, mi już wygląda na dobrze przypieczonego//
‐ Dzięki .‐ stwierdził po czym zabrał się do ostrzenia ‐.
//Może Baron ;v, mi już wygląda na dobrze przypieczonego//
No i ostrzyłeś sobie toporek.
I ostrzył .
Ostrzyłeś, aż naostrzyłeś.
Zabrał dwie miski z zupą, podał je mutantom. Wrócił po ostatnią miskę i podał ją Wulfrykowi. ‐35 sztuk zlotazlota.
‐ Drogo sobie cenisz karczmarzu .‐ podniósł brew, jednak sięgnął po sakiewkę i wyjął z niej ową sumę ‐.
Odebrał zapłatę. ‐A… Mam małą prośbę. Możemy porozmawiać jak panowie zjedzą?
‐ Jasne .‐ stwierdził zabierając się do jedzenia ‐.
‐Dziękuję. ‐ Uśmiechnął się, wrócił zza ladę i obserwował wnętrze karczmy.
Bóbr: Spokój i brak nowych klientów. Bilo: Zjedliście.
W takim razie odsunął swoją miskę po czym wygodniej się rozsiadł czekając na karczmarza .
Gdy zauważył że mutant skończył jeść podszedł do niego. ‐Porozmawiajmy na zapleczu, dobrze?
Gdy wstawał rzucił spojrzenie swoim żołdakom, coś w stylu “Nie rozwalcie niczego” . ‐ Jasne, prowadź .
Gdy wstawał rzucił spojrzenie swoim żołdakom, coś w stylu “Nie rozwalcie niczego” .
‐ Jasne, prowadź .
Wszedł na zaplecze. Były tam zapasy i takie tam. ‐Nie wyglądacie mi na zwykłego obywatela. Jesteście może najemnikami? Potrzebowałbym was.