‐ Taa… Przydałoby się też coś zrobić co bardziej przekonałoby innych do przychodzenia tutaj a nie do konkurencji. Może zbudować stajnię jak mają tamci tylko lepszą?
Właśnie grał ze swoją bandą w pewną dziwną grę. A mianowicie położył dłoń na blacie stołu, rozłożył szeroko palce i zaczął uderzać szybko swym sztyletem w przerwy między palcami. Zebrani go obserwowali, zapewne ciekawi kiedy i czy w ogóle się zrani.
Ostatecznie przerwał, gdy jeden z Goblinów powiedział “stop.” Z uśmiechem na kaprawym ryju dmuchnął na sztylet, schował go na miejsce i zaczął zbierać złoto od niechętnych Goblinów.
Jako że byłeś im panem dobrodziejem, co dał żreć, wyspać się i lał piwa bez umiaru, to zaczęły wpatrywać się w Ciebie, gotowe spełnić każde zadanie, jakie przed nimi postawisz. Ewentualnie stchórzyć w trakcie, gdyby było za trudne.