Coś mu nie ufał, ale lepszego wyboru nie miał. Swoje rany mógł chyba jeszcze przeczekać, najwyżej całą tą gromadką zaczekaliby jeszcze na powrót reszty nadludzi, a potem wyruszyli do bazy.
Cała kuracja trwała kilka godzin, ale przynajmniej jesteście już sprawi, choć potrzeba czasu na ostateczne wygojenie się wszystkich ran. Wszyscy jesteście w komplecie, no może poza tamta dwójką.
‐Trzech to lepiej nawet, niż jeden. Mało kto was zaskoczy. Możecie też w sumie ruszyć za nimi.‐ Powiedział, a następnie rozejrzał się za swoim wierzchowcem.
‐Związać tego maga jakoś do ogara i wracamy, tam też ktoś potrzebuje pomocy…‐ Powiedział, a następnie ruszył na swojego i dosiadł go czekając na resztę.
Zasługiwał na odpoczynek, więc tam jedynie pogłaskał go po łbie, niestety nie miał przy sobie żadnego wynagrodzenia. Postanowił od razu zabrać ich maga leczenia do tego rannego człowieka centaura.