‐Zamierzasz tu sprowadzić jakichś kolegów, że o to pytasz? Zależy czy nasi bandyci, by się z takimi polubili. Dla nas osobiście to zawsze może być jakiś sojusznik.
‐No to panowie, z powrotem na świeże powietrze i rąbiemy drzewa dookoła wieży, najlepiej tak by nie spadły one na nią.‐ Zaśmiał się krótko, po czym ruszył na górę.
Wszyscy poszli zgodnie za Tobą. Na zewnątrz Szkielety zaczęły już karczować mieczami mniejsze drzewka i krzaki, a większe grupowo ścinali toporami. Ogary i kobieta przyglądały się temu z bezpiecznej odległości.
‐No to panowie, topory w dłoń, a ja zaraz do was dołączę.‐ Powiedział, po czym ruszył do kobiety i zaczął rozmowę. Nie powiem, nie spodziewałem się, aż takiego obrotu spraw.
‐Poza tymi szkieletami jest także główny rezydent tej wieży, z którym od teraz będziemy ją współdzielić… Wampir, który jest nawet większy i szerszy ode mnie.
‐No to ja idę pomóc chłopakom przy budowie palisady, do tego czasu sobie posiedź, odpocznij. Jakbyś coś chciała wiedzieć to zawsze możesz zapytać.‐ Rzekł, po czym udał się do swoich ludzi, by pomóc im z budową palisady dookoła wieży.
Nadludzie i Nieumarli zdołali razem ściąć sporo pali, a przy Twoim udziel poszło to jeszcze szybciej. Większość była już zaostrzona, a dwa pierwsze stały na miejscu.